Wtorkowa klęska w konfrontacji z Zagłębiem Lubin sprawiła jednak, że mecz we Francji zszedł na dalszy plan
Przypomnijmy, że mistrzynie Polski przegrały w 14 kolejce Superligi z odwiecznym rywalem 16:28. Ich styl gry był katastrofalny, a w pierwszej połowie lublinianki zdobyły zaledwie trzy bramki. Pierwsze trafienie dla Perły padło dopiero w 21 min i było wynikiem szczęśliwego podania Marty Gęgi do Dagmary Nocuń, a nie składnej akcji. – Brakuje mi słów. Graliśmy ostatnio coraz lepiej. Na treningach wyglądało to dobrze. Fizycznie też prezentowaliśmy się zadowalająco. I nagle przyszedł taki mecz. Nikt się tego nie spodziewał. Od początku meczu była w nas jakaś blokada psychiczna. To było straszne i bardzo boli – powiedział w rozmowie z klubowymi mediami Kim Rasmussen.
Duńczyk znowu nie może czuć się pewnie na stanowisku trenera, zwłaszcza, ze irytacji grą drużyny nie krył również Bogusław Trojan, prezes klubu. – Jestem zdruzgotany. Jeżeli nasza drużyna pierwszą bramkę we własnej hali zdobywa w 21. minucie, to trudno, żebym miał inne odczucia. Będziemy musieli wszyscy bardzo szybko wyciągnąć z tego jak najdalej idące wnioski i czeka nas to w tym tygodniu. W grę wchodzą wszelkie środki, od personalnych po finansowe. Muszę ochłonąć, rozważyć te wszystkie opcje i podjąć kroki, które będą służyły temu, żebyśmy nie kompromitowali naszego miasta w taki sposób. Przyczyny tego co stało się we wtorek są bardzo złożone. Raz – nie trafiliśmy z pewnymi ustawieniami. Dwa – indolencja rzutowa to sprawa indywidualna, a widząc pracę naszych zawodniczek na treningach, zaskoczenie in minus to najmniej, co można powiedzieć po takim meczu. Zmniejszyliśmy co prawda liczbę błędów własnych, ale nadal popełniamy ich za dużo i to w kluczowych momentach spotkania. Kiedy może nastąpić przełamanie, oddajemy piłki za darmo i to nas później dobija, bo dajemy przeciwnikowi bramki – bez pracy, żeby tylko wykorzystał kontrę, z którą my sobie też notabene nie radzimy. Jeśli nie rzuca się w stuprocentowej sytuacji z kontry bezpośredniej, to trzeba z tego wyciągnąć wnioski – powiedział w materiałach klubowych sternik lubelskiej drużyny.
Trzeba pamiętać, że to nie jest dobry czas na rewolucję w Perle, która ma bardzo napięty terminarz. Już w niedzielę mistrz Polski gra na wyjeździe z Nantes Atlantique Handball. W pierwszej rundzie w hali Globus 31:26 wygrała ekipa z Francji. W tamtym spotkaniu lublinianki miały swoje szanse na zwycięstwo, ale nie wytrzymały końcówki. Perła wciąż jest jednak w dobrej sytuacji w tabeli grupy B Ligi Europejskiej. Zespół Kima Rasmussena ma trzy punkty i zajmuje drugie miejsce. Ewentualna wygrana w niedzielnym spotkaniu pozwoliłaby im wyjść na prowadzenie w swojej grupie i mocno przybliżyłaby do awansu do ćwierćfinału.
Niedzielny mecz rozpocznie się o godz. 16. Transmisję na żywo przeprowadzi z niego Eurosport Player.