Plaga kontuzji jest obecnie tematem numer jeden w obozie mistrzyń Polski. W sobotnim meczu z Olimpią-Beskid Nowy Sącz sztab trenerski nie będzie mógł skorzystać z co najmniej pięciu zawodniczek. Od dłuższego czasu urazy leczą Honorata Syncerz, Kristina Repelewska i Alesia Mihdaliova.
W ostatnim czasie na zwolnienie lekarskie musiały się udać Joanna Szarawaga, Agnieszka Kocela i Joanna Drabik. Całej szóstki zabrakło w ligowym spotkaniu z Vistalem Gdynia. Mimo tych osłabień lublinianki wygrały 21:20, a bohaterką spotkania była Edyta Charzyńska.
21-latka zagrała na kole, chociaż na co dzień jest rozgrywającą. Mimo że w Superlidze rozgrywała dopiero drugi mecz, to spisała się świetnie i zakończyła zawody z pięcioma bramkami na koncie.
– Zagrała znakomicie. Przede wszystkim nie spaliła się psychicznie i do walki z dużo bardziej utytułowanymi rywalkami podeszła bardzo ambitnie – chwali swoją podopieczną Monika Marzec, druga trener MKS Selgros.
– Cieszę się, że zagrałam dobry mecz. Muszę podkreślić, że dostałam duże wsparcie od sztabu szkoleniowego i koleżanek z drużyny. One nawet w trakcie meczu mówiły mi jak mam się zachowywać – twierdzi Edyta Charzyńska.
Wychowanka Jutrzenki Płock również w sobotnim spotkaniu najprawdopodobniej pojawi się w pierwszej siódemce. – I znowu zagra na kole. To nie jest jej pozycja, ale kontuzje zmuszają nas do rotacji w składzie – wyjaśnia Marzec.
Tym razem jednak Charzyńska będzie miała zmienniczkę, bo w protokole meczowym może pojawić się Joanna Drabik. Kontuzjowany bark leczy się dość dobrze, więc kołowa reprezentacji Polski w piątek być może wznowi treningi.
– Ale trudno oczekiwać, że po takiej przerwie Asia będzie grała cały mecz. Zresztą decyzja co do jej występu jeszcze nie została podjęta – tłumaczy Marzec.
Mimo problemów z kontuzjami MKS Selgros nadal pozostaje zdecydowanym faworytem starcia z Olimpią-Beskid. Popularne „Góralki” przed tygodnie dość niespodziewanie ograły 33:27 AZS AWFiS Łączpol Gdańsk. Cztery bramki w tym meczu zdobyła Dagmara Nocuń, która do Nowego Sącza jest wypożyczona właśnie z Lublina.
– Oczywiście, że w obliczu kontuzji Dagmara mogłaby przydać się w zespole. Nie ma jednak co ukrywać, że w Nowym Sączu ma dużo większe szanse na grę. Spędza tam sporo minut i rzuca ważne bramki. To wypożyczenie jest bardzo korzystne dla nas, bo za rok wróci do nas jako ograna zawodniczka – mówi Marzec.