Nie udało się w Pucharze Polski, ale na horyzoncie jest najważniejszy cel czyli 20 mistrzostwo kraju. W sobotę MKS Selgros zagra w Koszalinie z tamtejszą Energą AZS na początek rundy finałowej (godz. 17)
W tym sezonie zamiast fazy play-off sześć najlepszych drużyn rozegra między sobą mecz i rewanż. Rywalizacja zakończy się 17 maja, na kiedy zaplanowano ostatnią serię gier. Obecnie lublinianki tracą dwa punkty do prowadzącego w tabeli Vistalu Gdynia, dlatego wszystko jest możliwe.
– Trudno w tej chwili powiedzieć, czy nowe zasady okażą się lepsze, czy gorsze. Moim zdaniem mogą być jednak bardziej sprawiedliwe – ocenia Monika Marzec, asystentka trenera Nevena Hrupca. – Wcześniej najlepszą formę wszyscy szykowali na fazę play-off. Teraz każde spotkanie i każdy punkt będzie miał duże znaczenie.
W środę mistrzynie Polski stanęły przed trudnym zadaniem odrobienia sześć bramek z pierwszego półfinałowego meczu w Elblągu. Niestety, rewanż zakończył się remisem 24:24 i o puchar zagrają rywalki. – Wiadomo, że liczyłyśmy na więcej, w sporcie różne rzeczy się zdarzają. Czasami sześć bramek, to wcale nie jest aż tak duża zaliczka. W środę okazała się jednak dla nas nie do przeskoczenia – wyjaśnia Monika Marzec.
Dodaje też, że liczy na lepszą postawę zespołu w sobotnim starciu z Koszalinem. – Miałyśmy nadzieję, że właśnie środowe zawody będą takim momentem przełomowym, w którym odbijemy się do góry. To nie nastąpiło, ale wierzymy, że tak właśnie będzie w sobotę i że zaczniemy grać swoje.
W tym sezonie Energa AZS sprawiała już drużynie trenera Hrupca sporo problemów. W pierwszym pojedynku MKS Selgros wygrał u siebie dosyć łatwo 30:22. W drugim to gospodynie były lepsze o jedną bramkę (29:28). Bardzo wyrównany bój obie ekipy toczyły także w ramach ćwierćfinału Pucharu Polski. Praktycznie cały mecz przebiegał w stylu bramka za bramkę, a ostatecznie Marta Gęga i jej koleżanki triumfowały 28:27. W sobotę ponownie zanosi się, że lublinianki będą musiały się mocno napracować na komplet punktów.