

W spotkaniu 23. kolejki Azoty Puławy zmierzą się z PGE Wybrzeżem Gdańsk. Pierwszy gwizdek w puławskiej hali w środę o godzinie 20

Do końca sezonu zasadniczego zostały już tylko cztery kolejki.
Przed puławianami stracie z zespołem z Gdańska, następnie niedzielny wyjazd na mecz z Chrobrym Głogów. Podopiecznych Patryka Kuchczyńskiego czeka jeszcze domowe spotkanie z Energa MMTS Kwidzyn (28 marca) i wyjazd do REBUD KPR Ostrovii Ostrów Wielkopolski (5 kwietnia).
Do zdobycia jest maksymalnie 12 punktów. Aby tego dokonać, Łukasz Gogola i spółka muszą zagrać na maksimum swoich możliwości.
Obecna sytuacja w tabeli nie wygląda dobrze.
Po wyjazdowej wygranej w rzutach karnych z Energa MKS Kalisz (4:2, w meczu był remis 30:30) oraz zwycięstwie u siebie nad Śląskiem Wrocław (30:27) przyszła wyjazdowa porażka, po słabym spotkaniu, z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski 33:38.
Tym samym puławianie nadal znajdują się poza najlepszą ósemką (są na dziewiątym miejscu) i nie mogą być pewne utrzymania w Orlen Superlidze.
Aby być spokojnym o przyszłość pod względem sportowym muszą zakończyć sezon zasadniczy co najmniej na ósmej pozycji w klasyfikacji. Wówczas zagrają w play-off. Do ósmej lokaty, którą obecnie zajmuje drużyna z Kalisza, Azoty tracą trzy punkty. Do siódmego Górnika Zabrze - cztery, a do będącej na szóstej pozycji Corotop Gwardii Opole - osiem, zaś do PGE Wybrzeża Gdańsk - dziewięć punktów.
Matematycznie, przy czterech wygranych, przy jednoczesnych porażkach rywali z góry tabeli, możliwe jest zakończenie fazy zasadniczej nawet na czwartej pozycji, którą na cztery kolejki przed końcem zajmuje Chrobry Głogów.
Ale jest to tylko teoria i, patrząc na realia Orlen Superligi, scenariusz niemożliwy do realizacji.
Realnie Azoty mogą odrobić straty do drużyny z Kalisza i Górnika. Warunkiem jest wygrywanie spotkań.
Już w środowy wieczór do Puław zawita Wybrzeże, z którym w pierwszej rundzie drużyna trenera Kuchczyńskiego przegrała po rzutach karnych (2:4, w regulaminowym czasie był remis 33:33). Czas zatem na rewanż.
- W Piotrkowie zawaliliśmy pierwszą połowę, zagraliśmy zbyt statycznie, było za mało ruchu. Piotrkowianin wychodził bardzo agresywnie w obronie, grał szybko, dużo z kontry. W drugiej połowie próbowaliśmy gonić wynik. Osiem bramek straty nie tak łatwo drobić. Zbliżyliśmy się na dwie, ale do końca meczu już zabrakło sił - mówi Kelian Janikowski, obroty Azotów, kiedyś zawodnik Wybrzeża.
- Z wąską ławką jest ciężko gonić wynik. Musimy wyjść na mecz z Wybrzeżem tak samo zmotywowani, jak nasi rywale. Drużyna z Gdańska gra dużo spotkań do samego końca, walczy o zwycięstwo. Stąd wiele meczów rozstrzyga się po rzutach karnych, które nasi przeciwnicy wygrywają. Atutem będzie nasza hala i doping kibiców, którzy ostatnio nam dopisują. Fajnie gra się przy takiej publiczności - mówi Janikowski.
