Na inaugurację nowego sezonu Azoty Puławy przegrały w Płocku z Orlen Wisłą 17:25. Tym samym na pokonanie choć raz konkurenta do medalowego podium muszą poczekać do rundy rewanżowej
Mecz wicemistrza kraju z szóstą drużyną minionego sezonu zapowiadał się jako najciekawszy w pierwszej kolejce. Spotkanie transmitowane było przez TVP Sport. Telewizja publiczna przez cztery najbliższe lata pokazywać będzie rozgrywki PGNiG Superligi Mężczyzn. Starcie w Płocku nie było olśniewającym widowiskiem, ale dosyć długo trzymało w napięciu kibiców, szczególnie Azotów. Fani przyjezdnych po cichu liczyli na sprawienie niespodzianki.
W grze obu drużyn widać było, że to dopiero pierwsza potyczka o stawkę. Zarówno gospodarze, jak i puławianie nie imponowali szybkością i siłą rażenia. Obie ekipy skupiały się bardziej na grze obronnej. Potwierdziło się to w wyniku. Pierwszą bramkę w rozgrywkach 2019/2020 zdobył w drugiej minucie rozgrywający Azotów Michał Szyba i puławianie objęli prowadzenie 1:0. Chwilę później goście grali już w podwójnym osłabieniu po karach dla Dawida Dawydzika i Antoniego Łangowskiego, co skrzętnie wykorzystali płocczanie wychodząc na 2:1. Dobra postawa w defensywie wsparta udanymi interwencjami obu bramkarzy: Adama Morawskiego w Wiśle i Walentyna Koszowego w Azotach sprawiły, że dosyć długo był niski wynik. W 12 min odnotowaliśmy 4:2 dla miejscowych, w 21 min – 6:2. Puławianie dzielnie dotrzymywali kroku Nafciarzom i nie pozwalali na odskoczenie na więcej niż dwa gole. Z kolei w grze ofensywnej najwięcej problemów sprawiał przyjezdnym atak pozycyjny. Rozgrywający mieli kłopoty z przedarciem się przez szczelną obronę miejscowych. Podania do obrotowego Dawydzika często były przechwytywane przez płocczan, goście zupełnie zapomnieli o skrzydłach. Stojący na flankach Piotr Jarosiewicz i Mateusz Seroka długo byli bezrobotni.
Sześć minut przed końcem pierwszej części Szyba zmniejszył straty do jednego gola (6:7). Końcówka tej części należała jednak do gospodarzy, którzy za sprawą byłego skrzydłowego Azotów Jerko Matulicia, Lovro Mihicia i Zoltana Szity odskoczyli na 10:7. Trzybramkową przewagą zakończyło się pierwsze 30 minut.
W drugiej odsłonie losy meczu rozstrzygnęły się już po kilku minutach. Gospodarze jeszcze mocniej stanęli w obronie, swoje dorzucił Morawski i kibice mogli tylko przyklaskiwać. W ciągu siedmiu minut Orlen Wisła powiększyła prowadzenie do sześciu goli (14:8). W 40 min dziewiątą bramkę zdobył Dawydzik, a w odpowiedzi do puławskiej siatki trafili ponownie Szita i były skrzydłowy Azotów Przemysław Krajewski. W tym momencie podopieczni trenera Michała Skórskiego przegrywali już 9:16, a szkoleniowiec wykorzystał drugą przerwę w grze.
Bezpiecznej przewagi miejscowi nie oddali już do końca. Co więcej, w końcówce spotkania powiększyli ją. Na dwie minuty przed końcem po trafieniu Seroki Azoty przegrywały 17:22. Jednak dwukrotnie nowy nabytek gospodarzy Szwed Philip Stenmalm i Krajewski przypieczętowali inauguracyjną wygraną wicemistrzów.
Orlen Wisła Płock – Azoty Puławy 25:17 (10:7)
Orlen Wisła: Morawski – Stenmalm 3, Matulić 2, Ruiz 5, Piechowski, Szita 2, Krajewski 2, Źabić 1, Mihić 6, Mindegia 2, Mlakar 2. Kary: 18 minut. Dyskwalifikacja: Alvaro Ruiz Sanchez z gradacji.
Azoty: Koszowy, Bogdanow, Borucki – Łangowski 3, Podsiadło, Przybylski 5, Szyba 5, Rogulski, Moryń, Kowalczyk 1, Dawydzik 1, Gumiński, Seroka 1, Jarosiewicz 1. Kary: 6 minut.