SPR AZS Pol Lublin w finałowej rywalizacji o mistrzostwo Polski przegrywa 0:2 z Zagłębiem Lubin. Lublinianki mogą szczególnie żałować niedzielnego spotkania, w którym przegrały po dogrywce 30:33. O podsumowanie obu meczów poprosiliśmy Edwarda Jankowskiego, opiekuna SPR AZS Pol.
– Ciężko, bo powinniśmy ten mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść. Ciągle mam przed oczami tę końcówkę. Zagłębie było niesamowicie zdeterminowane, a nam w ostatnich minutach zabrakło sił. Przez cały mecz stosowałem małą rotację i to musiało odbić się na wytrzymałości dziewczyn.
• Ostatnią bramkę w regulaminowym czasie gry zdobyła Vanessa Jelić. Kto był odpowiedzialny za jej krycie?
– Nie chcę nikogo obarczać winą za ten błąd. Przede wszystkim piłka nie powinna dotrzeć do Jelić. W ostatniej akcji należało klinczować lub powstrzymać akcję faulem. Tymczasem Jelić dostała piłkę i nie miała problemu ze zmieszczeniem jej w naszej bramce. W końcówce zabrakło nam zimnej krwi.
• Przy dwóch bramkach przewagi szansę na rozstrzygnięcie losów spotkania miała Alina Wojtas, ale jej rzut poszybował wysoko ponad bramką...
– W ofensywie końcówka również nam nie wyszła. W naszych szeregach zabrakło dziewczyny, która umiałaby dłużej przytrzymać piłkę. Za wcześnie oddawaliśmy piłkę i niepotrzebnie spieszyliśmy się z rzutami.
• Mimo wszystko, niedzielny mecz wlał nieco optymizmu w serca lubelskich fanów. Zastanawia mnie jednak ta metamorfoza w drugim meczu. Co zmienił pan w zespole w porównaniu z sobotnim spotkaniem?
– Przede wszystkim pierwszy mecz fatalnie rozpoczęliśmy i później cały czas musieliśmy gonić Zagłębie. W 50 min zmniejszyliśmy różnicę do dwóch bramek, ale nie udało nam się dojść rywalek. W niedzielę nie pozwoliliśmy już odskoczyć przeciwniczkom.
• Mam wrażenie, że zabrakło nam nieco wsparcia w bramce. Absencja Justyny Jurkowskiej była bardzo odczuwalna...
– Nie patrzę na to w ten sposób. Pierwszy mecz naszym bramkarkom nie wyszedł, ale drugi był już znacznie lepszy. Trzeba jednak przyznać, że Anna Baranowska wpuściła kilka piłek z ostrego kąta, które nie powinny znaleźć drogi do siatki. Wiadomo, że Jurkowska jest bardziej doświadczoną golkiperką i wnosi sporo spokoju do naszej gry. Jednak w tym momencie jest kontuzjowana i nie ma sensu gdybać.
• Cieszy powrót do gry Sabiny Włodek, która w Lubinie była najskuteczniejszą zawodniczką SPR.
– Ale Sabina egzekwowała dużo rzutów karnych. W Lubinie brakowało nam dobrych kontrataków. Sabina nie jest jeszcze w pełni dyspozycji i nie mogła biegać na sto procent swoich możliwości.
• Czy to najtrudniejszy wasz finał w ostatnich latach?
– Tak, bo nie widziałem jeszcze tak mocno zdeterminowanego Zagłębia.
• Podczas długiej drogi powrotnej rozmawialiście o przyszłości klubu?
– Na razie nie ma o czym rozmawiać, bo klub nie ma ustalonego budżetu na przyszły sezon. W tym momencie nawet nie ma sensu dyskutować o jakichkolwiek transferach.
• Ale po sezonie kontrakty kończą się szesnastu zawodniczkom. Czy możliwy jest scenariusz, że wszystkie w czerwcu opuszczą SPR?
– W naszej sytuacji wszystko jest możliwe.