Szczypiorniści Azotów nie mieli wiele czasu na regenerację sił po meczu ze Śląskiem Wrocław. Już w środę o godz. 18.30 rywalem puławian będzie na wyjeździe MMTS Kwidzyn. Spotkanie zostanie rozegrane awansem ze względu na sobotni występ rywali w europejskich pucharach.
Natomiast wywalczenie w środę jakiejkolwiek zdobyczy punktowej uznane już zostanie na spore osiągnięcie. Mimo to przed konfrontacją z MMTS trudno wskazać zdecydowanego faworyta.
– Czeka nas o wiele cięższe zadanie, niż w minioną sobotę. Nie mogą zdarzyć się nam przestoje jak ostatnio, gdyż przeciwnik z zimną krwią to wykorzysta. Będzie walka do końcowej syreny, ale jeśli zagramy agresywnie w obronie, to są duże szanse na korzystny wynik – uważa snajper Azotów Wojciech Zydroń.
Do Kwidzyna nie pojechał prawoskrzydłowy Dymitrij Afanasjev, który był w składzie podczas meczu ze Śląskiem.
– Zawodnik nie jest w pełni sił, więc na jego miejsce zabrałem Pawła Kowalika – tłumaczy trener Kowalczyk.
– Przeciwko MMTS ważna będzie nie tylko forma fizyczna, ale również dyspozycja psychiczna. Z wrocławianami zwyciężyliśmy, więc motywacja u moich piłkarzy mogła nieco spaść. Dlatego teraz jeden punkt biorę w ciemno jeszcze przed pierwszym gwizdkiem.
– My i Azoty walczymy o trzecie miejsce przed play-off, dlatego zapowiada się bardzo ciekawa rywalizacja. Od kilku sezonów nasze mecze kończyły się różnicą jednej, najwyżej dwóch bramek. Świadczy to o zaciętości i zbliżonej klasie obu drużyn – przekonuje Zbigniew Markuszewski, szkoleniowiec MMTS.
– Puławianie mają bardzo mocną drugą linię i w tym elemencie możemy się ich obawiać. Dysponują również dobrymi warunkami fizycznymi. Poza tym w ich bramce stoi drugi bramkarz reprezentacji narodowej Piotr Wyszomirski. Nie będzie łatwo, choć oczywiście więcej szans daję mojej drużynie – kończy.