W grupie H wolne są jeszcze dwa miejsca, bo awans po trzech seriach zapewnił już sobie CSKA Moskwa.
Dlatego, jeśli "Kolejorz” nie chce podzielić losów Amiki Wronki oraz Wisły Kraków, które już na fazie grupowej zakończyły swojej przygody z Pucharem UEFA, w czwartek powinien wygrać z Deportivo La Coruna.
Lech to aktualny lider polskiej ekstraklasy i taki układ zapewne pozostanie aż do wiosny. Co prawda przed przerwą świąteczną pozostała jeszcze jedna kolejka, ale w niej poznaniacy zmierzą się na własnym stadionie z bytomską Polonią. Stąd komplet punktów i zachowanie status quo jest bardzo prawdopodobne.
Tym samym Franciszkowi Smudzie z niezłym skutkiem udało się pogodzić skuteczną walkę w lidze z europejskimi rozgrywkami. A to przecież problem nie takich klubów. Tym bardziej, że szkoleniowiec Lecha wcale nie dysponuje szeroką kadrą i nie może pozwolić sobie na komfort przetasowań.
A na taki luksus mógł już przystać opiekun gości Miguel Angel Lotina, który w domu zostawił dwóch piłkarzy - Manuela Pablo i Juana Rodrigueza.
- Niektórzy grają dużo meczów i muszą czasem odpocząć. Jednak nasz zespół i tak jest mocny - wyjaśnił Juan Carlos Valeron. Ale to również można wytłumaczyć dwoma innymi powodami. Po pierwsze, przed konfrontacją z Lechem gracze "Depor” są bardzo pewni siebie.
W końcu im aż tak nie musi zależeć na zwycięstwie. W kontekście jeszcze jednego spotkania z Nancy, w Wielkopolsce usatysfakcjonuje ich nawet remis. Po drugie, dla Hiszpanów ważniejsza jest Primera Division. W tej chwili Deportivo zajmuje siódme miejsce, a do czwartego Realu Madryt traci tylko pięć punktów.
- Oglądaliśmy wiele meczów z udziałem rywali - mówił na wczorajszej konferencji Franciszek Smuda. - Deportivo to drużyna znacznie lepsza od Nancy, świetna technicznie. Jednak po wyjeździe do Moskwy nie mamy już żadnych kompleksów. Zdobyliśmy doświadczenie, przydające się także w lidze. Teraz każda drużyna w naszej ekstraklasie wydaje się już łatwiejsza.
Przed czwartkowym występem w Pucharze UEFA ze składu Lecha wypadł pomocnik Dimitrije Injac, ale za to do dyspozycji będzie już inny gracz drugiej linii Rafał Murawski. A przeciwko Deportivo, choć Smuda prawdopodobnie zdecyduje się na ustawienie z jednym napastnikiem, trzeba będzie zaatakować. Pytanie tylko, czy taki wariant nie będzie "wodą na młyn” Hiszpanów i czy gospodarze wytrzymają fizycznie.
- Tempo rzeczywiście jest duże, ale nie mecze są męczące tylko podróże - dodaje szkoleniowiec.
Jednak w czwartkowy wieczór "Kolejorz” będzie miał także sprzymierzeńców. O tej porze może być już bardzo zimno, a za taką pogodą Hiszpanie na pewno nie przepadają. Ponadto trybuny mają zapełnić się do ostatniego miejsca. - Za Lechem przemawia też historia - zauważa Piotr Reiss.
- Kiedyś w Poznaniu przegrał Athletic Bilbao, a Barcelona tylko zremisowała. Po za tym nie mamy przecież nic do stracenia. A do zyskania bardzo dużo.
Początek spotkania w czwartek o godz. 20.45
Grupa H
1. CSKA Moskwa 3 9 8-2
2. AS Nancy 2 4 5-2
3. Deportivo 2 3 3-3
4. Lech Poznań 2 1 3-4
5. Feyenoord 3 0 1-9
17 grudnia: Deportivo La Coruna - AS Nancy * Feyenoord Rotterdam - Lech Poznań. Awansują trzy najlepsze zespoły.