Avia boleśnie doświadcza skutków zmian kadrowych, które miały miejsce w wakacje. Młodzi, niedoświadczeni siatkarze nie mogą sprostać wymaganiom I ligi i wciąż zajmują ostatnie miejsce w tabeli. W sobotę "żółto-niebiescy przegrali już po raz 10-ty. Tym razem ulegli na własnym parkiecie wiceliderowi Krispolowi Września 1:3.
W odniesieniu korzystnego rezultatu nie pomogła nawet gra na dwóch libero, tak jak to miało miejsce w Krakowie. Świdnicki szkoleniowiec wystawił na tej pozycji Jakuba Sadowskiego i Macieja Sajdaka.
Kluczowe były dwie pierwsze partie.
W pierwszej "żółto-niebiescy” prowadzili już 3:0. Nieszczęście Avii polegało na fatalnym przyjęciu. Sporo problemów sprawił miejscowym Mateusz Jasiński, po którego serwisie zrobiło się 7:6. To wybiło z rytmu grających przyzwoicie gospodarzy.
W miarę wyrównany był drugi set. Jednak w końcówce lepiej poradzili sobie siatkarze wicelidera, którego głównym sponsorem jest firma patronująca rozgrywkom Krispol I ligi.
Gospodarze sprężyli się w trzeciej odsłonie. Bartłomiej Misztal i spółka wygrali 25:20. Niestety, w kolejnym secie Avia nie poszła już za ciosem i przegrała 15:25.
- Zabrakło nam opanowania w decydujących momentach spotkania. Żaden z zawodników nie był w stanie pociągnąć gry czwartym secie, aby doprowadzić do tie-breaka. Szkoda, że sędziowie postanowili sobie, iż pomogą naszym rywalom w odniesieniu zwycięstwa. Naliczyliśmy co najmniej pięć krzywdzących nasz zespół decyzji - powiedział po spotkaniu Roman Lis, prezes świdnickiego klubu.
Avia Świdnik - Krispol Września 1:3 (18:25, 17:25, 25:20, 15:25)
Avia: Woźniak, Poinc, Kwiecień, Skwarek, Szaniawski, Konieczny, Sadowski (libero), Sajdak (libero) oraz Woźnica, Misztal, Łęgowski, Dobrzyński.
Krispol: Chwastyniak, Antosik, Iglewski, Dobosz, Jasiński, Skup, Tylicki (libero) oraz Murdzia, Kempiński, Sęk, Wajdowicz.
Godzinka i do domu
To czwarte zwycięstwo z rzędu zawodniczek Stanisława Kaniewskiego. Sukces tym cenniejszy, że po stracie punktów przez Szóstkę Mielec tomaszowianki wskoczyły na czwarte miejsce w tabeli. Co było kluczem do pewnej wygranej?
- Konsekwencja w realizowaniu założeń. Ustaliliśmy z dziewczynami, że nie możemy pozwolić przeciwniczką grać. Od początku to nam się udawało. Gospodynie mają młody i wysoki zespół, ale wystarczyło około godziny i zapewniliśmy sobie trzy punkty. Jestem zadowolony, bo mimo tych kłopotów kadrowych jakoś sobie poradziliśmy, oby tak dalej - mówi trener Stanisław Kaniewski.
W najbardziej wyrównanym drugim secie Poprad był w stanie zdobyć 17 punktów. W pierwszej partii zapisał na swoim koncie 16 "oczek”, a trzecie rozdanie zakończyło się wygraną przyjezdnych aż 25:12.
Za tydzień Tomasovia wybiera się na kolejny wyjazd, tym razem z ostatnim w tabeli Sokołem Zator. Później będzie dużo trudniej, bo "niebiesko-białe” sprawdzą, na co je tak naprawdę stać przeciwko dwóm czołowym zespołom grupy czwartej.
Poprad Stary Sącz - Tomasovia Tomaszów Lubelski 0:3 (16:25, 17:25, 12:25)
Tomasovia: Kozyra, Szymańska, Romaszko, Jasiewicz, Czerniawska, Marcyniuk, Bielecka (libero) oraz Drabik, Kaniewska.