Siatkarze Avii zainkasowali cenne dwa punkty na parkiecie w Bielsku-Białej. Drużyna trenera Krzysztofa Lemieszka pokonała miejscowy BBTS w pięciu setach. Po tej wygranej, strata „żółto-niebiescy” utrzymali dystans punktowy do prowadzącego duetu: Fart Kielce-Trefl Gdańsk, nadal tracą dwa „oczka”.
Do Bielska-Białej nie pojechał kontuzjowany Michał Jaskulski. Zawodnik boryka się z urazem pleców i nie wiadomo, kiedy dojdzie do pełnej dyspozycji. Z konieczności „żółto-niebiescy” od kilku spotkań grają tylko na dwóch środkowych bloku.
Spotkanie było bardzo wyrównane, o czym świadczą wyniki poszczególnych setów. Pierwsza i trzecia należała do przyjezdnych, a gdyby w czwartej odsłonie goście nie pozwolili miejscowym na zbyt wiele, ci nie złapaliby wiatru w żagle i pewnie trzy punkty wróciłyby do Świdnika. W czwartej odsłonie trener Avii wprowadził do gry Marcina Jarosza, który zastąpił na Marcina Kurka.
Było to bardzo dobre posunięcie świdnickiego szkoleniowca. Przyjmujący miał wydatny wkład w zwycięstwo nas BBTS. A to za sprawą mocnego serwisu, którym siatkarz sprawiał sporo problemów gospodarzom. Rozstrzygającym był piąty set.
W nim od początku gra układała się pod dyktando gości, którzy prowadzili 8:2, 14:10. Mecz asem serwisowym zakończył właśnie Jarosz.
– Trochę tych punktów po mojej zagrywce nazbierało się w tie-breaku. Samych tzw. piłek przechodzących było co najmniej cztery. Powinniśmy wrócić do domu z trzema punktami, nie graliśmy jednak tego, co potrafimy. Dlatego, w takich okolicznościach, trzeba się cieszyć nawet z dwupunktowej zdobyczy – twierdzi Marcin Jarosz.
BBTS Bielsko-Biała – Avia Świdnik 2:3 (22:25, 25:23, 20:25, 25:17, 10:15)
BBTS Bielsko-Biała - Avia Świdnik 2:3 (22:25, 25:23, 20:25, 25:17, 10:15)
Avia: Makowski, Wójcicki, Guz, Michalski, Kurek, Malicki, Kowalski (libero) oraz Jarosz, Grabarczyk, Dziewit, Pawłowski.