Pierwszym rywalem Avii, który zawita do Świdnika w nowym sezonie będzie SMS Spała. Goście, choć to tylko adepci siatkarskiego rzemiosła, nie powinni być lekceważeni. Na inaugurację napędzili sporo strachu drużynie z Bielska-Białej. Podopieczni trenera Krzysztofa Lemieszka nie mogą o tym zapominać.
Taka postawa powinna budzić szacunek i respekt. Tym bardziej, że sobotni rywal Avii gra w I lidze na luzie, bo nie grozi mu spadek. W myśl regulaminu rozgrywek, po zakończeniu sezonu zasadniczego, SMS zostanie wycofany z dalszej rywalizacji.
Świdniczanie, którzy na inaugurację przegrali 2:3 w Pile z Jokerem, liczą w sobotę na rehabilitację. – Szkoda straconego punktu, tym bardziej, że przez cztery sety nasza gra wyglądała bardzo przyzwoicie – przekonuje atakujący Avii Dominik Wójcicki.
– Zabrakło nam trochę szczęścia w tie-breaku, bo przecież wysoko prowadziliśmy. Nie zrobił na nas wrażenia wynik ze Spały, choć SMS miał też piłkę meczową w trzeciej partii. Na pewno nie zlekceważymy przeciwnika. Musimy być w pełni skoncentrowani, nie spekulować, tylko wygrać i to najlepiej w trzech setach.
Gospodarze jednak dmuchają na zimne. Kibice pamiętają stratę punktu w Spale (wygrana Avii tylko 3:2) w styczniu tego roku. I choć w dwóch poprzednich sezonach było 3:0 dla świdniczan, to o punkty z SMS nie jest łatwo.
– Gram już w Avii od pięciu lat i za każdym razem mamy z nimi przeboje – przekonuje Wojciech Pawłowski. – Do tego może dojść jeszcze trema, przecież to pierwszy występ w naszej hali w tym sezonie. Na pewno zjawi się sporo kibiców, tym bardziej, że nasze mecze będziemy rozgrywać teraz o godzinę później niż do tej pory, czyli o 18. Nikt z nas nawet nie dopuszcza myśli o przegranej.
Szyki trenerowi Lemieszkowi psuje przykra kontuzja Łukasza Makowskiego. Pozyskany z MOS Wola Warszawa 20-latek szykowany był do roli pierwszego rozgrywającego. Tymczasem na wtorkowym treningu siatkarz rozciął sobie dłoń.
– Ćwiczyliśmy szybkie biegi, podparłem się o parkiet, a wystająca z niego drzazga rozcięła mi prawą dłoń – tłumaczy zawodnik.
– Od środy nie trenowałem z zespołem. Rana jest tak duża, że nie wiem czy zagram. Choć z drugiej strony zrobię wszystko, aby pomóc kolegom. W takiej sytuacji szkoleniowiec zmuszony będzie do skorzystania z usług Rafała Grabarczyka. Szkopuł w tym, że ten rozgrywający borykał się ostatnio ze skręconym stawem skokowym.