Rozmowa z Marcinem Kurowskim trenerem piłkarzy ręcznych Azotów Puławy
- Drugie miejsce podczas turnieju w Zubri w międzynarodowej obsadzie to chyba dobry wynik. Pierwszą lokatę przegraliście z gospodarzami HC Zubri tylko jedna bramkę 26:27.
– Trzydniowy turniej był dla nas bardzo pożyteczny, zdobyliśmy ciekawe doświadczenia. Austriacy przez cały mecz z nami wycofywali bramkarza i grali siedmioma zawodnikami w polu. Stosowali wariant z dwoma obrotowymi co zmuszało naszą obronę do jeszcze większej aktywności. W Czechach spotkaliśmy się zatem z tym, co grały zespoły na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro.
- Przed Azotami jeszcze jedna gra kontrolna ze Stalą Mielec. W jakiej formie jest pański zespół na trzy tygodnie przed rozpoczęciem nowego sezonu?
–Fizycznie drużyna jest przygotowana bardzo dobrze. Najbliższe treningi musimy skoncentrować na taktyce. Mamy jeszcze spore rezerwy w grze z kontry, brakuje nam też konsekwencji w grze w ataku.
- Sen z powiek spędza kontuzja prawego rozgrywającego Robert Orzechowskiego. Najwcześniej zobaczymy go w końcówce rozgrywek.
– I dlatego szukamy nowych rozwiązań. Oprócz leworęcznego Rafała Przybylskiego jest jeszcze Krzysztof Łyżwa, który powrócił do nas po rocznym wypożyczeniu do Ostrovii Ostrów Wielkopolski.
- W lidze, już zawodowej, będzie sporo zmian. Najważniejszy jest terminarz. Aż 15 spotkań rozegracie teraz w środy, co stawia na głowie dotychczasowy tygodniowy mikrocykl treningowy.
– Nie będzie czasu na normalne zajęcia. Oprócz meczów doliczmy jeszcze podróże i analizy przeciwnika – bardzo kurczy nam się czas do kolejnego spotkania. Dlatego to co udało nam się wypracować, szczególnie pod względem motoryki i siły, musi wystarczyć do Świąt Bożego Narodzenia. Nadchodzący sezon będzie dla wszystkich wielką niewiadomą.
- Trzy punkty za wygrany mecz z drużyną z własnej grupy (Azoty trafiły do grupy pomarańczowej – red.), znikną remisy: będzie dogrywka i ewentualne rzuty karne...
– Każdy klub, zespół i trenerzy będą uczyć się wszystkiego na nowo. Nie zapominajmy, że od tego sezonu wchodzą również nowe przepisy w grze, co też będzie wyzwaniem dla zawodników. Brak remisów będzie z pewnością atrakcją dla kibiców.
- A to, że przez trzy lata żaden zespół nie spadnie z ligi to dobra wiadomość?
– To długi okres. Na pewno będzie to spokojniejszy czas dla klubów, które będą mogły ogrywać nowych zawodników nie bojąc się konsekwencji degradacji. Pamiętajmy, że liga może być powiększona o zespoły z I ligi, a więc za rok może w lidze zawodowej grać już 16 lub więcej drużyn.
- Niebawem z Igrzysk Olimpijskich powróci skrzydłowy Przemysław Krajewski. Zapewne dostanie dodatkowe wolne od treningów z zespołem?
– Przemek musi odpocząć, przede wszystkim psychicznie, od tego co się wydarzyło przez dwa ostatnie tygodnie. Po meczach grupowych Polski nie było entuzjazmu w drużynie i wśród kibiców. Dopiero po wygranym ćwierćfinale z Chorwacją wróciła nadzieja. Zakończyło się najgorzej jak było można – czwarte miejsce zawsze bardzo boli. Wiem coś o tym