Trzeci rok z rzędu Polacy muszą zadowolić się srebrnym medalem Speedway of Nations. Wcześniej na ich drodze stawali Rosjanie, a teraz Brytyjczycy, którzy triumfowali po dwudniowej rywalizacji na torze w Manchesterze
Formuła tych zawodów jest na tyle specyficzna, że zemściła się na Biało-Czerwonych. Podopieczni Rafała Dobruckiego spisali się świetnie w sobotę, zdobywając 40 punktów (Bartosz Zmarzlik 19+1, Maciej Janowski 18+2, Jakub Miśkowiak 3). Mieli 10 „oczek” przewagi nad drugimi w zestawieniu Brytyjczykami. To był jednak dopiero pierwszy krok w kierunku wywalczenia złotego medalu.
Dlaczego? Bo liczyło się to, kto będzie triumfatorem biegu finałowego drugiego dnia. W niedzielę Polacy uzbierali 34 punkty (Bartosz Zmarzlik 19, Maciej Janowski 13+3, Jakub Miśkowiak 2), co łącznie dało im zwycięstwo w rundzie zasadniczej dwudniowej rywalizacji. Tym samym zameldowali się bezpośrednio w finale, a ich rywala wyłoniły baraże. W nich Brytyjczycy pokonali Duńczyków.
W finale wielkiego pecha miał Maciej Janowski, który zaliczył upadek na drugim łuku. Co prawda bieg wygrał Bartosz Zmarzlik, ale para Robert Lambert-Daniel Bewley dojechała do mety i cieszyła się ze zdobycia złotego medalu.
Od momentu rozgrywania Speedway of Nations, czyli od 2018 roku, Polacy stawali na podium czterokrotnie, jednak ani razu na jego najwyższym stopniu. Biało-Czerwoni mają na swoim koncie trzy srebra i jeden brąz.
Warto dodać, że Danię na tych zawodach reprezentował Mikkel Michelsen z Motoru Lublin. W sobotę miał 5+1 punktów, a dzień później 18+1. Razem z Leonem Madsenem i Madsem Hansenem zdobył brązowy medal.