Przed sezonem 2021, po ukończeniu wieku juniora, uznał że w Lesznie jest dla niego za ciasno. Wybrał Lublin, co wydaje się najlepszym wyborem jego dotychczasowej kariery. Dzisiaj w wieku 24 lat Dominik Kubera pracuje na status legendy klubu. Popularnego „Domina” nie mogło oczywiście zabraknąć w gronie kandydatów do tytułu Sportowca 2023 Roku Dziennika Wschodniego.
Tylko on i Mateusz Cierniak w obecnej kadrze pamiętają przegrany finał z Wrocławiem. Była to ostatnia gorycz porażki jaką musieli przełknąć kibice lubelskiego Motoru. Kolejne dwa lata upłynęły już pod znakiem dwóch mistrzostw, a szczególnie rok 2023 to absolutna dominacja nad konkurencją. To właśnie Dominik Kubera jako postać łączy te wszystkie wydarzenia.
Od początku kariery mówiło się o nim jako nadziei polskiego żużla. Wchodząc w wiek juniora wraz z Bartoszem Smektałą byli wymieniani przez ekspertów jako problem Fogo Unii Leszno. Szybko wyprowadzili ich z błędu, a z nimi w składzie leszczyńskie Byki zostały mistrzem Polski. Sam Kubera przez długi czas miał status juniora „nie do ruszenia” i kwestią czasu wydawało się, by jego kariera eksplodowała także jako senior.
W swoim bagażu przywoził do Lublina pięć mistrzostw Polski. Chyba sam nie przypuszczał, że już po trzech latach będzie musiał do niego spakować także dodatkowe dwa złota i jedno srebro. Mając 24 lata może pochwalić się taką ilością mistrzostw co ikona tego sportu w Polsce – Tomasz Gollob. Ciężko wyobrazić sobie by w najbliższym sezonie nie dołożył do swojej kolekcji dziewiątego już medalu – oby kolejnego złota.
Mimo tych wszystkich sukcesów to był trudny sezon dla Kubery. Kontuzja kręgosłupa podczas treningu przed Grand Prix Polski na Stadionie Narodowym pokrzyżowała wiele planów. To właśnie przez nią stracił sześć kolejek sezonu zasadniczego czy możliwość występu przed własną publicznością w Warszawie. Co najważniejsze uraz udało się odpowiedni wyleczyć, a „Domin” szybko wrócił do pełnej sprawności, a przede wszystkim odwagi i pewności na torze. Sam wypowiadał się krytycznie o obecnych zmianach w żużlu
– Nie wiedziałem, że Emil pobił rekord prędkości (Sajfutdinow jechał 128.3 km/h, najszybciej odkąd w żużlu funkcjonuje telemetria – red). Myślę jednak, że nie idziemy w dobrym kierunku. Jest coraz więcej zmian w motocyklach, ma to chyba sprawić, że zawody będą bardziej atrakcyjne, ja uważam, że tak nie jest – wyjaśniał zawodnik Platinum Motoru. Co ciekawe, tamtego biegu nie wygrał rekordzista, a właśnie… Kubera.
Najbliższy sezon będzie dla niego szczególnie ważny pod względem występów indywidualnych. Polak w końcu otrzyma szansę na stały udział w cyklu SGP, dzięki dzikiej karcie. Wreszcie będzie miał szansę na rywalizację z najlepszymi w innym charakterze niż jednodniowy udział w turnieju. W rozgrywkach ligowych niejednokrotnie już udowadniał, że jest w czołówce, teraz pora to potwierdzić na własne konto.