Piłkarze Łukasza Gieresza pokonali przed tygodniem wicelidera z Tomaszowa Lubelskiego 2:0. Tym razem podejmowali kolejnego – Start Krasnystaw. I niespodziewanie to rywale długo prowadzili 1:0. W końcówce Świdniczanka wyrównała i miała okazje, żeby przechylić szalę na swoją korzyść.
W pierwszej połowie obie drużyny miały swoje sytuacje. Hubert Kotowicz przymierzył w poprzeczkę, a Arkadiusz Bednarczyk huknął w stojącego tuż przed bramką rywali… kolegę z zespołu. Po drugiej stronie boiska Dominik Skiba wziął obrońcę na plecy, odwrócił się z piłkę i uderzył, ale został zablokowany.
Niewiele zabrakło, a Start objąłby prowadzenie w 40 minucie. Po dalekim wyrzucie piłki z autu w wykonaniu Jakuba Czarnieckiego doskonałą szansę miał Aliba Lando, który uderzył głową z najbliższej odległości. Paweł Socha zdołał jednak odbić piłkę na słupek. Szczęśliwie dla miejscowych, żaden z rywali nie zdołał też dopaść do futbolówki. W efekcie, do przerwy było 0:0.
Po zmianie stron szybko niezłą okazję miała „Świdnia”, ale przyjezdni odpowiedzieli w najlepszy, możliwy sposób. W 53 minucie Dominik Skiba świetnie przymierzył do siatki, bezpośrednio z rzutu wolnego. I tym razem Socha musiał skapitulować. W Świdniku zapachniało niespodziankę, bo podopieczni trenera Gieresza długo bili głową w mur. Piłka chodziła z lewej strony na prawą i odwrotnie. Brakowało jednak konkretów.
W 78 minucie z bliska po krótkim rogu mierzył Michał Koźlik, ale uderzył za lekko. Po chwili zablokowany został Łukasz Strug. W 85 minucie odpowiedzieli przyjezdni. Aliba Lando sam wyprowadził kontrę, łatwo minął jednego obrońcę i w sytuacji sam na sam z Sochą o mały włos nie trafił na 0:2. Golkiper gospodarzy znowu odbił piłkę na słupek.
120 sekund później zmarnowana okazja się zemściła. Kotowicz zagrał z lewego skrzydła pod bramkę, gdzie świetnie znalazł się Strug i doprowadził do wyrównania. Świdniczanka ruszyła w poszukiwaniu drugiego gola i kilka razy w polu karnym gości było bardzo gorąco. Mecz na szczycie zakończył się jednak podziałem punktów.
ZDANIEM TRENERÓW
Marek Kwiecień (Start Krasnystaw)
– Z jednej strony mamy niedosyt, a z drugiej szacunek do rywali, bo mają naprawdę świetną drużynę. Myślę, że pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony. Szkoda dwóch sytuacji, w których bramkarz rywali odbijał strzały Aliby Lando na słupek. To on był najlepszym zawodnikiem przeciwnika. Ile mogliśmy, to przeciwstawiliśmy się faworytowi do awansu. Niedosyt na pewno jest, ale w pewnym stopniu plan wykonaliśmy, bo chcieliśmy się pokazać i zapunktować.
Łukasz Gieresz (Świdniczanka)
– Ważne, że nie przegraliśmy meczu, na szczycie tabeli nic się na razie nie zmieniło. Czujemy niedosyt, ale trzeba też docenić mądrą grę Startu. Słowa uznania należą się też mojej drużynie, za grę do końca i wiarę do ostatnich minut. Było sporo sytuacji jednak piłka nie chciała wpaść. Dlatego trzeba szanować ten punkt. Było widać, że bardzo chcieliśmy wygrać, ale dokonywaliśmy złych wyborów. Od początku było widać, że nie mogliśmy złapać naszego rytmu. Piękny gol z rzutu wolnego spowodował, że znaleźliśmy się w sytuacji, w której dawno nie byliśmy. Dlatego trzeba się cieszyć, że konsekwentnie dążyliśmy do zmiany wyniku i jednak wyrównaliśmy.
Świdniczanka Świdnik – Start Krasnystaw 1:1 (0:0)
Bramki: Strug (87) – Skiba (53).
Świdniczanka: Socha – Kanarek, Pielach, Koźlik, Kotowicz, Sikora, Wójcik (28 Kutyła), Bednarczyk (74 Strug), Skoczylas, Zuber, Paluch.
Start: Janiak – Kożuchowski, Saj, Pachura, Czarniecki (62 Piwko), D. Sołdecki, Lenard (82 J. Sołdecki), Chariasz, Pachuta, Lando, Ciechan, Skiba (86 Jabłoński).