Problemów nie brakowało, dlatego Tomasovia i tak cieszy się z dwóch „oczek”, które przywiozła z wyjazdowego meczu z Kęczaninem Kęty.
Trener Stanisław Kaniewski w tygodniu poprzedzającym zawody miał problemy kadrowe. Z powodu chorób na treningach brakowało kilku zawodniczek. Na dodatek na mecz nie wybrała się kapitan Marta Chwała. Swoje zrobiła też długa podróż. Efekt? W pierwszym secie gospodynie bez większych problemów wygrały 25:20. I zanosiło się na duże problemy. Na szczęście ekipa z Tomaszowa Lubelskiego stanęła na wysokości zadania.
W drugiej partii przyjezdne odpłaciły rywalkom pięknym za nadobne i również wygrały do 20. W trzeciej poszły za ciosem i tym razem triumfowały 26:24. Wydawało się, że trzy punkty są jak najbardziej w zasięgu. Rywalki miały jednak swoje plany i po dwóch setach na tablicy wyników pojawił się remis. A to oznaczało, że trzeba rozegrać tie-breaka. A ten zdecydowanie lepiej układał się dla drużyny trenera Kaniewskiego, która wygrała 15:9 i zabrała do domu dwa „oczka”.
– Szczerze mówiąc powinniśmy wygrać to spotkanie za trzy punkty – przyznaje szkoleniowiec Tomasovii. – Z drugiej strony to nie był dla nas łatwy tydzień. W drużynie mieliśmy prawdziwy szpital z powodu grypy. Na dodatek nie mogła zagrać Marta Chwała. Spodziewaliśmy się, że będzie bardzo ciężko i to się potwierdziło, ale tylko w pierwszym secie. Tak naprawdę w kolejnych przeciwnik nie zawiesił poprzeczki aż tak wysoko, jak w pierwszym starciu z nami, w Tomaszowie Lubelskim. Gdybyśmy nie popełnili tyle błędów własnych, to można było wygrać 3:1. Mimo wszystko cieszymy się, że mimo wielu problemów wracaliśmy do domu ze zwycięstwem – dodaje Stanisław Kaniewski.
Jego drużynę w najbliższy weekend czeka bardzo ciekawe wyzwanie. I wydaje się, że to może być decydujące spotkanie w walce o drugie miejsce. Tomasovia podejmie Marbę Sędziszów Małopolski, obecnie trzeci zespół w tabeli, który wyprzedza o „oczko”. Tak się składa, że ta drużyna w ostatniej kolejce ograła na wyjeździe lidera – MKS Imielin i to 3:0. – Zapowiada się naprawdę na ciężkie zawody. Kluczowe będzie to, czy wszystkie dziewczyny będą już do mojej dyspozycji. Mamy nadzieję, że tak i że wszystko pójdzie po naszej myśli – wyjaśnia opiekun niebiesko-białych.
Kęczanin Kęty – Tomasovia Tomaszów Lubelski 2:3 (25:20, 20:25, 24:26, 25:21, 9:15)
Toamsovia: Wąsik, Dzida, Staworzyńska, Świerkosz, Romaszko-Piwko, Żurawska, Tabaczuk (libero) oraz Honchar, Tyska.
Dziesiąta porażka
Zaczęło się dobrze, ale skończyło, jak dziewięć poprzednich meczów. AZS UMCS przegrał u siebie z Sandecją Popradem Stary Sącz 1:3 mimo że rozstrzygnął na swoją korzyść pierwszego seta
Partia numer jeden dostarczyła sporej dawki emocji. Akademiczki wygrały ostatecznie… 30:28. Wydawałoby się, że to powinno dodać gospodyniom animuszu na kolejne rozdania. Niestety, rywalki były już lepsze. W drugiej części triumfowały do 19, w trzeciej do 22, a w czwartej zamknęły spotkanie. Tym razem podopieczne Wojciecha Ignatiuka zdobyły zaledwie 12 „oczek”.
Efekt? Po 10 kolejkach lublinianki mają na koncie komplet porażek. Nadal jednak do przedostatniej Wisły Kraków tracą tylko pięć punktów. Problem w tym, gdzie poszukać jakiegoś zwycięstwa? W najbliższej serii gier do Lublina przyjedzie lider – MKS Imielin.
AZS UMCS Lublin – Sandecja Poprad Stary Sącz 1:3 (30:28, 19:25, 22:25, 12:25)
AZS UMCS: Słotarska, Bryda, Duma, Waszkiewicz, Pawlik, Dworniczak, Mańka (libero) oraz Dudziak, Majewska, Mynarska, Walczuk.