Kamilek pod koniec marca trafił do szpitala. Śledczy informowali wtedy, że chłopczyk został oblany wrzątkiem przez swojego ojczyma. Miał być też kładziony na rozgrzanym piecu. Matka nie reagowała.
O śmierci chłopca poinformowano w poniedziałek rano. Potwierdzili to pracownicy Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, gdzie chłopczyk przebywał od 3 kwietnia.
- Bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa. Doprowadziła do niej poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nie leczonymi ranami oparzeniowymi. Kamilek przez cały czas pobytu w szpitalu był głęboko nieprzytomny. Nie zdawał sobie świadomości gdzie jest, ani co go spotkało. Ani przez chwilę nie cierpiał. Kamilek otrzymał w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka wszelką możliwą pomoc medyczną. Korzystał z zaawansowanych metod leczenia, m. in. z respiratoterapii, dializoterapii oraz wysokospecjalistycznej aparatury ECMO, zapewniającej wspomaganie krążenia i pozaustrojowe natlenianie krwi. Był pod ciągłą, niezwykle troskliwą opieką naszego personelu medycznego. To wszystko niestety nie wystarczyło, aby uratować chłopca. W imieniu personelu szpitala przekazujemy wyrazy głębokiego współczucia biologicznemu ojcu dziecka. Dziękujemy też wszystkim tym osobom, którzy tak bardzo przejęły się losem chłopca. Wspólnie z Państwem, jako personel szpitala, dzielimy dziś wielki smutek z powodu odejścia Kamilka - czytamy w komunikacie.
Chłopiec trafił do szpitala, po tym jak znalazł go biologiczny ojciec. Mężczyzna przyszedł odwiedzić syna 3 kwietnia. Zobaczył, że chłopiec jest poparzony. Miało do tego dojść już 29 marca. Wtedy chłopca oblac gorącą substancją miał partner jego matki, Dawid B. Mężczyzna miał też kłaść 8-latka na rozgrzanym piecu. Z kolei w szpitalu okazało się, że dziecko już wcześniej miało złamane kończyny. W oparciu m.in. o to podejrzewano, że ojczym chłopczyka znęcał się nad nim od dawna.
Na znęcanie sie nad dzieckiem niereagować miał Magdalena B., matka 8-latka. Kobiecie zarzucono pomocnictwo w znęcaniu się nad chłopcem. Zarzuty usłyszeli również ciotka i wujek chłopca, którzy mieszkali razem z rodziną i również mieli niereagować na to, co dzieje się z chłopcem. Dawidowi B. zarzucono znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad 8-latkiem oraz usiłowania zabójstwa. Po śmierci dziecka, ten zarzut zostanie zmieniony.
6 maja chłopiec, który utrzymywany był w stanie śpiączki farmakologicznej otrzymał ostatnie namaszczenie.