(fot. Maciej Kaczanowski)
U!NB AZS UMCS Start II Lublin w pierwszym meczu finału rozgrywek przegrał z MKKS Żak Koszalin. Rewanż odbędzie się w sobotę na parkiecie rywali
Stawką tej rywalizacji jest już wyłącznie splendor związany ze zwycięstwem w drugoligowych rozgrywkach. Obie ekipy bowiem już wcześniej zapewniły sobie awans do Suzuki I liga. Chyba właśnie ten fakt sprawił, że zawodnicy obu ekip sprawiali wrażenie nieco rozkojarzonych. W efekcie na boisku było sporo prostych błędów i przestrzelonych rzutów.
Kluczowa dla losów spotkania była trzecia kwarta, w której gospodarze zupełnie zgubili swój rytm. Pomógł im w tym Jakub Dłoniak. 37-latek w przeszłości przez jeden sezon występował w Starcie i w sobotni wieczór był bardzo zmotywowany. Udało mu się przypomnieć wszystkim osobom związanym z lubelską koszykówką, bo zdobył aż 24 pkt. Jego rzuty sprawiły, że przewaga koszalinian zaczęła przekraczać 10 pkt. Zmniejszyła ją dopiero ambitna pogoń lublinian w ostatnich minutach gry. W samej końcówce za 3 pkt trafił jeszcze Mateusz Wiśniewski, czym zmniejszył rozmiary porażki do zaledwie dwóch punktów. To ważne, bo finałowa rywalizacja jest toczona na zasadzie dwumeczu. – Rozegraliśmy słaby mecz. Graliśmy zbyt wolno, co jest niedopuszczalne w takim meczu. Przegraliśmy na własne życzenie. Myślę, że nie odstajemy od rywala i w sobotę udowodnimy, że jesteśmy najlepsi w II lidze – powiedział Adam Myśliwiec, kapitan U!NB.
Warto dodać, że w meczu o trzecie miejsce AZS AGH Kraków pokonał 89:75 na własnym parkiecie Rycerzy Rydzyna. Gra w tej parze jest toczona do dwóch zwycięstw, a triumfator serii również uzyska promocję do I ligi.
U!NB AZS UMCS Start II Lublin – MKKS Żak Koszalin 67:69 (18:16, 15:20,13:23, 21:10)
U!NB: A. Myśliwiec 16 (2x3), M. Gospodarek 15 (1x3), Nycz 9 (1x3), Wąsowicz 5, Wiśniewski 5 (1x3) oraz Waniewski 9, Pszczoła 5 (1x3), Jaworski 3, Matysek 0.
Koszalin: Dłoniak 24 (6x3), Harris 13 (1x3), Pryć 12, Zarzeczny 10 (3x3), Szewczyk 6 oraz Koziorowicz 4, Czubak 0, Bielecki 0, Lasota 0.
Sędziowali: J. Adameczek i Ulewiński. Mecz bez udziału publiczności.