Puste trybuny w Płocku, ale świetny mecz pomiędzy tamtejszą Wisłą, a Górnikiem Łęczna. W niedzielnym starciu oba zespoły postawiły na ofensywną grę co przełożyło się na aż 34 strzały, cztery gole i finalny podział punktów
Mecz pomiędzy „Nafciarzami, a Górnikiem odbywał się przy pustych trybunach ze względu na decyzję Polskiego Związku Piłki Nożnej. A zapadła ona po tym jak w ostatnim starciu w Płocku pomiędzy gospodarzami a Wisłą Kraków, kiedy miejscowi kibice wnieśli na trybuny materiały pirotechniczne w efekcie czego po ich odpaleniu część osób ucierpiała.
Wracając do aspektów sportowych – łęcznianie jechali do Płocka z zamiarem rehabilitacji za ostatnie, kompletnie nieudane domowe starcie z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza przegrane 0:2. I już w pierwszej minucie czujność Macieja Gostomskiego sprawdził Branislav Spacil. W 12 minucie Branislava Pindrocha próbował zaskoczyć Jime, ale również bez efektu. W kolejnych minutach gospodarze przejęli inicjatywę, ale w 28 minucie po kontrataku blisko szczęścia był Przemysław Banaszak. Jednak jego strzał ofiarnie zablokowali defensorzy Wisły. Sześć minut później napastnik Górnika dobrze dograł do Jakuba Bednarczyka, ale ten sfinalizował akcję bardzo niecelnym uderzeniem. W końcówce pierwszej połowy gospodarze objęli prowadzenie. Piłkę przed polem karnym otrzymał Marcus Haglind Sangre i nie atakowany przez rywali oddał świetny płaski strzał nie dając żadnych szans Branislavowi Pindrochowi.
W drugiej połowie Górnik ruszył do odrabiania strat, a ciężar gry na siebie wziął Adam Deja. Kapitan Górnika w 54 minucie oddał fantastyczny strzał z rzutu wolnego. Piłka leciała w okienko bramki Macieja Gostomskiego i zanim wpadła do siatki odbiła się od słupka. Trzy minuty później łęcznianie wyszli na prowadzenie i znów wielki udział w golu miał Deja. Pomocnik Górnika będąc z lewej strony pola karnego uderzył na bramkę, Gostomski „wypluł” piłkę przed siebie, a ze skuteczną dobitką pospieszył Marko Roginić. W dalszej fazie spotkania łęcznianie skupili się na obronie korzystnego wyniku. W 83 minucie do siatki gości trafił Krystian Pomorski, ale był na minimalnym spalonym i gol nie został uznany. Chwilę później do miejscowych uśmiechnęło się jednak szczęście bo po dośrodkowaniu z prawej strony futbolówka odbiła się od uda Dominykasa Barauskasa i nabrała takiej trajektorii, że wpadła do siatki obok kompletnie bezradnego Pindrocha.
W końcówce spotkania gospodarze mogli wyjść na prowadzenie, ale po strzale Piotra Krawczyka piłka trafiła w słupek. W odpowiedzi piłkę meczową „na nodze” miał David Ogaga, ale jego mocny strzał przeleciał obok bramki Gostomskiego. Natomiast w szóstej doliczonej minucie gry Jonathan de Amo zobaczył drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę, ale wynik meczu już się nie zmienił.
Kolejny mecz o punkty zespół trenera Stano zagra u siebie 23 listopada z GKS Tychy.
Wisła Płock – Górnik Łęczna 2:2 (1:0)
Bramki: Haglind-Sangre 43, Barauskas (84-samobójcza) – Adam Deja (54), Roginić (57)
Wisła: Gostomski – Haglind-Sangre, Edmundsson, Nastić (62 Misiak), Famulak (62 Kocyła), Pacheco, Kun (80 Pomorski), Jimenez, Famulak (Kocyła)Tomczyk (73 Kukułka) , Sekulski (62 Hiszpański), Krawczyk.
Górnik: Pindroch – Barauskas, De Amo, Zbozień, Krawczyk (71 Janaszek), Deja, Żyra (71 Akhmedov), Bednarczyk (90+4 Ogaga), Roginić, Spacil (62 Warchoł), Banaszak (90+4 Orlik).
Żółte kartki: Nastić, Edmundsson – de Amo.
Czerwona kartka: de Amo (90+6-za dwie żółte).
Sędziował: Łukasz Kuźma (Białystok).