Otwarte bary i lodziarnie, czynne wypożyczalnie sprzętu pływającego. Słoneczny weekend spowodował, że nad jeziorami pojezierza, na plażach, deptakach zrzucaliśmy nie tylko ubranie, ale i maseczki. Ale mandatu nikt nie dostał.
Co prawda na terenie powiatu włodawskiego, gdzie leży m.in. Jezioro Białe, nie zanotowano ani jednego przypadku koronawirusa od początku epidemii, ale stali mieszkańcy Okuninki obawiają się, że brak przezorności napływowych letników może się źle skończyć. I wzywają policjantów, żeby zdyscyplinować przyjezdnych.
Okuninka w maju przed sezonem zwykle już pęka w szwach. Właściciele kwater dwoją się i troją, by przygotować się na czerwcowy najazd letników. Bo pierwsze turnusy ruszają zwykle tuż po zakończeniu roku szkolnego.
Koronawirus zmienił wszystko, nie zmienił jednak ludzkich przyzwyczajeń. Wystarczył słoneczny weekend i na deptaku, w „miasteczku” oraz na pomostach pojawiły się wygrzewające się w słońcu rodziny.
– Naprawdę ludzi było sporo. Nie spodziewałem się, że tak szybko wszystko ruszy – przyznaje pan Krzysztof, informatyk z Lublina, który w niedzielę wypoczywał nad Białym. – To taka nasza tradycja, spacer dookoła jeziora. I pierwsze obserwacje – praktycznie nikt nie nosi maseczki! A przecież na ścieżkach mijają się całe rodziny. Rękawiczki? Zapomnij! Sprayu dezynfekcyjnego nie używał nikt. Trzeba przyznać, że na pomostach ludzie zachowywali bezpieczne odległości. Ale pary z piwem w ręku zupełnie się koronawirusem nie przejmowały.
Co odważniejsi plażowicze wskakiwali do wody. Czynne były wypożyczalnie rowerów wodnych i kajaków. Znaleźli się także amatorzy jazdy elektrycznymi hulajnogami. Przyciągały ceny. – 25 zł za godzinę roweru wodnego to niewielkie pieniądze – mówi Ola, która zafundowała sobie przejażdżkę z chłopakiem. – Zanim nas wpuścili na wodę, spryskali siedziska i ster sprayem.
Większość przyjechała nad jezioro Białe całymi rodzinami. W efekcie na plaży dominował znany bardziej z pełni sezonu zapach grillowanego mięsa.
– Otrzymaliśmy kilka zgłoszeń od osób przebywających w Okunince, które dotyczyły niestosowania się do przepisów epidemiologicznych. Chodziło głównie o niezakrywanie przez wypoczywających ust i nosa, oraz grupowanie się w różnych miejscach na terenie tzw. miasteczka – mówi starszy sierżant Elwira Tadyniewicz z policji we Włodawie. – Policjanci sprawdzali otrzymane sygnały. Nie zostały one potwierdzone.
Za brak maseczki grozi 500 zł mandatu.