W tym przydrożnym barze (na zdjęciu) od wielu miesięcy nie można napić się kawy i zjeść obiadu.
Drzwi i okna budynku są na głucho pozabijane dyktą i blachą. Okoliczni graficiarze pomazali go sprayem. Na ścianach pełno wulgaryzmów. Mieszkańcy Woli Dużej mają dosyć takiego sąsiedztwa.
- Bar straszy przy drodze z Biłgoraja do Zamościa - martwi się 40-letni mieszkaniec tej wsi. - Jest naprawdę szpetny. Wprawdzie jest w lesie, kilkaset metrów od wsi, ale to kiepska wizytówka gminy. Zbierają się tam lumpy. Budynek tonie w śmieciach, a ostatnio... strzępach wyborczych plakatów. - Z tego co wiem, właściciele baru byli okradani i musieli go zamknąć - dodaje Przemysław Kopacz z Woli Dużej. - Warto coś z nim zrobić.
Teresa Różańska, sekretarz Gminy Biłgoraj, nie słyszała dotychczas o tym, że obskurny bar w Woli Dużej przeszkadza okolicznym mieszkańcom. - Na sesjach taki temat nie był dotychczas przez nikogo poruszany, a ja dojeżdżam drugiej strony naszej gminy... - tłumaczy. - Wiem, że właściciel jakieś prace w budynku rozpoczął. Jednak nie mieszka tam na stałe, dlatego budynek jest stale dewastowany i zaśmiecany. Zbadamy tę sprawę i zobaczymy co się z tym graffiti da zrobić.
(bn)