Po Nowym Roku setki pracowników poczty pójdą na bruk – twierdzą związkowcy. Ich zdaniem, w ciągu kilku lat pracę może stracić nawet 1,5 tys. lubelskich pocztowców. Dyrekcja Poczty Polskiej uspokaja – nie będzie żadnych zwolnień.
– Pod względem jakości usług pocztowych jesteśmy na czołowym miejscu w Europie. Po co zmieniać dobrą strukturę? – pyta Krzysztof Suszek, wiceprzewodniczący Rady Sekcji Krajowej NSZZ „Solidarność” Pracowników Poczty, szef pocztowej „Solidarności” w okręgu lubelskim.
Marcin Anaszewicz, rzecznik prasowy Poczty Polskiej, twierdzi że zmiany są konieczne, żeby zwiększyć konkurencyjność firmy na unijnym rynku.
– Mają być zlikwidowane rejonowe urzędy poczty i rejonowe dyrekcje poczty – mówi Suszek. – To centralizacja zarządzania. Przybędzie więc etatów dyrektorskich w centrali, a wzrośnie bezrobocie w terenie. Zatrudnienie stracą w pierwszej kolejności pracownicy kadr, działu przelewów i kartoteki RTV.
7 grudnia ma się zebrać Rada Poczty, która podejmie decyzję o zmianie statutu firmy. Zasiada w niej trzech przedstawicieli związków zawodowych i sześciu przedstawicieli Ministra Infrastruktury. – Jeżeli rada zatwierdzi plan reorganizacji, wywiesimy flagi i będziemy strajkować – zapowiada Suszek.
Wczoraj dyrektor generalny Poczty Polskiej spotkał się w Łodzi ze związkowcami. Zapewnił ich, że poczta się zmieni, ale nie kosztem pracowników i klientów. – Restrukturyzacja nastawiona jest na poprawę jakości usług. I nie zakłada redukcji zatrudnienia – twierdzi Anaszewicz.