Wniosek o rozwiązanie kontraktu szkoleniowiec złożył w poniedziałek. Jednym z powodów tej decyzji są zaległości finansowe. Zarząd Motoru nie chce się na to zgodzić.
Po niedzielnym meczu z Okocimskim Brzesko, który lublinianie przegrali 0:2 trener "żółto-biało-niebieskich” postanowił pożegnać się z drużyną. W poniedziałek na biurku prezesa wylądował wniosek o rozwiązanie kontraktu.
– Zaważyły na tym dwie sprawy – tłumaczy Tadeusz Łapa. – Pierwsza to, że od paru meczów brakuje mi argumentów żeby zmobilizować chłopaków do walki, gry z determinacją i zaangażowaniem. A to powoduje, że zespół nie osiąga dobrych wyników i oddala się od celu jakim jest utrzymanie.
Druga rzecz to zaległości finansowe. Ostatnią pensję dostałem za styczeń. Od tamtej pory pracuję społecznie.
Dymisją zaskoczeni byli piłkarze. – Pierwsze słyszę – powiedział nam we wtorek Przemysław Mierzwa, kapitan Motoru. – Po meczu z Okocimskim trener nic takiego nam nie przekazał. Trudno mi się nawet wypowiadać na ten temat.
26 maja o dymisji szkoleniowca, a także innych kwestiach ma obradować Rada Nadzorcza Motoru. Trudno się jednak spodziewać, że jej członkowie dadzą prezesowi zgodę na rozwiązanie umowy z Łapą. – Uważam, że kontrakt, który obowiązuje do końca sezonu powinien zostać wykonany – mówi Janusz Gilewicz, szef rady.
– Nie ma sensu na pięć kolejek przed końcem sezonu szukać nowego trenera.
Łapa miał poprowadzić we wtorek zajęcia z piłkarzami Motoru. Co będzie dalej? – Trudno mi powiedzieć. Prezes nie chce się zgodzić na mojej odejście. Ale ja jestem zdeterminowany – odpowiada szkoleniowiec.
To już jego druga dymisja w czasie ośmiu miesięcy pracy z Motorem. Jesienią też zrezygnował, ale ówczesna prezes Agnieszka Smreczyńska-Gąbka nie zgodziła się na to.