Zespół archiwalny numer 2538 Archiwum Państwowego w Lublinie to akta rodzin Barszczewskich, Danielskich herbu Daniel i de Mezerów herbu Moździerz oraz rodzin z nimi skoligaconymi, między innymi Bajkowskich, Tarnowskich herbu Sas, Żurakowskich i Teleżyńskich. Tą wyjątkową spuściznę rodzinną przekazał Zygmunt Barszczewski
Barszczewscy to rodzina mistrzów stolarskich i murarskich od XVIII w. związana z Lublinem. Z tej linii rodu pochodził Józefat Barszczewski (1836-1863), dowódca oddziału w powstaniu styczniowym, syn Mateusza Barszczewskiego (1805-1878) i Marianny z Rogulskich (zm. w 1853 r.). Za protoplastę rodu Danielskich z linii krakowsko-kijowskiej uchodzi Jakób Danielowicz Danielski urodzony w 1718 r. w Starym Sączu, ożeniony z Apolonią Szymańską. Z kolei losy rodziny de Mezerów były ściśle związane z Kijowem i jego okolicami
Dwie pierwsze rodziny połączył mariaż malarza i drzeworytnika Henryka Jana Danielskiego z Konstancją Tarnawską herbu Sas, córki Erazma i Marii de Mezer, zawarte 17 listopada 1888 roku.
– Na zbiór przekazany naszemu archiwum składają się więc w sumie trzy odrębne archiwa rodzinne: Barszczewskich, Danielskich i de Mezerów. To fotografie i dokumenty dotyczące rodzin skoligaconych oraz osób, z którymi utrzymywano kontakty towarzyskie – tłumaczy Agnieszka Konstankiewicz, kierownik informacji i udostępniania Archiwum Państwowego w Lublinie. – Ze względu na artystyczne zainteresowania Danielskich odnajdujemy w ich spuściźnie szkicowniki i tomiki wierszy. Na szczególną uwagę zasługują dokumentacja i muzealia związane z pobytem dr. Jana Danielskiego w radzieckich obozach oraz korespondencja jego żony Zofii z władzami w sprawie uwolnienia męża. Charakterystyczne dla spuścizny de Mezerów są zaś liczne fotografie, co wynika z faktu, że Franciszek de Mezer był właścicielem atelier fotograficznego w Kijowie.
Archiwalia przekazał emerytowany nauczyciel i honorowy krwiodawca Zygmunt Barszczewski.
– Moi przodkowie zawsze pieczołowicie przechowywali rodzinne dokumenty. To dokumentowanie życia było dla nich niezwykle ważne – podkreśla Barszczewski. – Najlepiej widać to gdy weźmiemy pod uwagę, że część mojej rodziny po kądzieli mieszkała na Wołyniu, a także w okolicach Lwowa. Gdy uciekali przed rewolucją i gdy w okresie międzywojennym i w trakcie II wojny światowej wielokrotnie zmieniali miejsce zamieszkania to każdorazowo chronili z wielkim pietyzmem pamiątki rodzinne.
Najcenniejsza z pamiątek to prawdopodobnie list gratulacyjny od króla Stanisława Augusta Poniatowskiego dla rodziny de Mezer, która założyła pierwszą w Polce wytwórnię porcelany. Inne to spisywane na pergaminie potwierdzenie szlachectwa.
– Kiedy moi rodzice zmarli zacząłem to wszystko porządkować. Nie było to łatwe zadanie, bo dwa pokoje były w praktyce od podłogi po sufit zapełnione pudłami z pamiątkami rodzinnymi i z różnymi artefaktami – wspomina pan Zygmunt. – Klasyfikowanie tego wszystkiego kosztowało mnie dwa lata życia. W tym czasie porządkowałem dokumenty, odczytywałem stare dokumenty, rozpoznawałem osoby na zdjęciach. Na szczęście moja babcia i moja mama wiele rzeczy opisywała na odwrocie zdjęć co było ogromną pomocą. Nie ukrywam, że tak to już jest, że jak rodzice umrą to człowiek ma żal do siebie, że nie dopytał o coś, czegoś się nie dowiedział. Ze mną też tak było.
Barszczewski od początku nie miał wątpliwości, że zbiór powinien przekazać osobom, które będą potrafiły się nim dobrze zająć.
– Zdawałem sobie sprawę, że ponieważ moi przodkowie pełnili bardzo ważne funkcje te dokumenty z historycznego punktu widzenia są bardzo cenne. Zresztą nie tylko dla historii Polski – mówi Zygmunt Barszczewski. – Wybór Archiwum Państwowego był dla mnie oczywisty, bo to instytucja nie podlegająca fluktuacjom politycznym czy gospodarczym. Dzięki zaistnieniu zbioru mojej rodziny w tym archiwum moi przodkowie zdobyli w pewnym sensie nieśmiertelność.
Możesz się podzielić!
Archiwum Państwowego w Lublinie zaprasza wszystkie osoby pragnące zabezpieczyć spuściznę aktową, fotograficzną, kartograficzną czy też hobbystyczną swoich bliskich do powierzenia mu nad nimi pieczy.
– Gwarantujemy, że historia osób i rodziny będzie żywa. Archiwum także będzie wykorzystywało je do działań naukowo-popularyzacyjnych np. konferencji, artykułów, wystaw czy publikacji – wylicza Agnieszka Konstankiewicz, kierownik oddziału informacji i udostępniania Archiwum Państwowego w Lublinie. – Nasze pojezuickie mury są otwarte dla państwa spuścizn osobistych i archiwów rodzinnych oraz innej dokumentacji, którą państwo odnajdą. Do zobaczenia w Archiwum.
Pracownicy lubelskiego archiwum zapraszają też na wystawę „Darczyńcy i ich dary przekazane do zasobu Archiwum Państwowego w Lublinie” prezentującą wybrane sylwetki darczyńców i przekazane przez nich dary w latach 2011-2022. Otwarcie wystawy odbędzie się w Dniu Darczyńcy, czyli 6 grudnia o godz. 13.00 w siedzibie Archiwum. Po niej w czytelni archiwum odbędzie się świąteczne spotkanie. Wstęp wolny.