Burmistrz Parczewa Stanisław Mroczek w ekspresowym tempie obsłużył inwestora starającego się o zgodę na budowę garaży. Przy okazji złamał prawo wydając w tej samej sprawie dwie decyzje oznaczone tym samym numerem. Teraz volkswagen bora burmistrza parkuje w jednym z nowych garaży.
Wierzbicka poskarżyła się do sądu administracyjnego i prokuratury. Sąd badając sprawę stwierdził, że istnieją dwie decyzje o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu dla tej samej inwestycji. Sprawę bada teraz radzyńska Prokuratura Rejonowa.
- Sprawa jest niesmaczna. Dyrektor Przedsiębiorstwa Robót Drogowo-Mostowych SA błyskawicznie uzyskał wszelkie zezwolenia na budowę garaży. Zostały naruszone dobra sąsiadki. Prowadzimy postępowanie w sprawie przerobienia dokumentu i poświadczenia nieprawdy w parczewskim Urzędzie Miasta - mówi prokurator Zofia Wysokińska.
Zygmunt Ostapiuk, dyrektor Przedsiębiorstwa Robót Drogowo-Mostowych, który wybudował garaże mówi, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem.
- Nikt mi pod stołem nie sprzedał terenów - mówi. - Przystąpiłem do przetargu i go wygrałem.
Stanisław Mroczek, burmistrz Parczewa twierdzi, że doszło do pomyłki. - Kierownik referatu UM wydał decyzję lokalizacyjną na budowę garaży. Nie określił jednak w piśmie odległości od najbliższych budynków. Ostapiuk zażyczył sobie, aby odległość ta wynosiła 1,5 metra od miedzy. Pracownica naszego urzędu sporządziła wówczas taki dokument. Powiedziałem jej wtedy, aby anulowała pierwsze pismo. Ona tego nie zrobiła. Dostała upomnienie. Nie było jednak żadnego sfałszowania dokumentów. Nic nie kreśliłem.
Burmistrz przyznaje, że kupił garaż od Zygmunta Ostapiuka. Zapłacił za niego około 11 tys. zł. - To są eleganckie garaże, z szerokimi drzwiami. Swobodnie wjeżdżam tam swoim volkswagenem bora. Poza tym zlokalizowane zostały zaledwie 150 metrów od mojego domu. Wcześniej w tym miejscu rosły chwasty. •