Musimy chyłkiem przemykać pod wysokimi drzewami - narzekają mieszkańcy, którzy boją się gawronów mieszkających na drzewach koło szpitala. Chcą, by ptaki przepędzono.
Nasz Czytelnik zwracał się już do wicedyrektora szpitala, lecz on odesłał go do władz miasta. Urzędnicy nie przeciwdziałają temu zagrożeniu z góry. Przy szpitalu i w niedalekim parku może gnieździć się kilkaset ptaków.
Władysław Karaś, radny z Łukowa przyznaje, że mieszkańcy od dawna mają problemy z ptakami zasiedlającymi gniazda na wysokich topolach rosnących wokół szpitala. - Radni już zwracali uwagę dyrekcji szpitala na kłopoty przechodniów i właścicieli aut, bo gawrony brudza ubrania i karoserie. Trzeba będzie wspomnieć na kolejnej sesji o tym problemie - podkreśla radny.
Henryk Izdebski, zastępca dyrektora szpitala, ds. ekonomiczno-eksploatacyjnych, obiecuje, że zostaną przycięte drzewa, których gałęzie sięgają ponad chodnik.
- Wraz z porządkowaniem parku miejskiego, gawrony i wrony częściowo przeniosły się na nasz teren szpitalny. Wieczorem nad wieloma drzewami jest aż czarno. Ptaki przylatują z otwartego wysypiska śmieci, na którym żerują w ciągu dnia. Nieco drzewa przytniemy, ale nie wyeliminujemy tej plagi ptaków - wyjaśnia wicedyrektor.
- Dyrektor określi warunki niezbędne przy płoszeniu ptaków. Na przykład wójt Janowa Podlaskiego skutecznie przeprowadził akcję zdejmowania gniazd i płoszenia gawronowatych w miejscowym parku w centrum osady.