Przed wysadzeniem butli z gazem w domu jednorodzinnym powstrzymał furiata dopiero policyjny negocjator.
Żona zadzwoniła na policję we wtorek po południu. Kobieta powiedziała, że mąż wpadł w szał. Z siekierą w ręku zagroził jej i dzieciom, że ich pozabija. Razem z córkami matka musiała uciekać z domu.
To nie pierwszy taki wyskok mieszkańca Kolonii Horbów. Pod wpływem alkoholu bywał już agresywny i nieobliczalny. Tego dnia wypił ponad pół litra wódki.
Gdy patrol policji przybył na miejsce, pijany szaleniec z siekierą zagroził funkcjonariuszom, że ich pozabija, kiedy tylko wejdą na posesję. Ale kiedy ci weszli na podwórko, uciekł do mieszkania. Zamknął się i zapowiedział, że wysadzi dom. W środku znajdowały się dwie butle z gazem. Policja wezwała negocjatora, karetkę pogotowia i straż pożarną.
- Po około dwóch godzinach rozmów z negocjatorem mężczyzna się uspokoił.
W kajdankach został przewieziony do szpitala psychiatrycznego, gdzie trafił na obserwację - mówi podkom. Cezary Grochowski, oficer prasowy bialskiej policji.
(men)