Dyrekcja łukowskiej podstawówki broni się przed zarzutem mobbingu. Pracująca tam Czesława Wereszczyńska, która nagrywała rozmowy koleżanek, żąda 30 tys. zł zadośćuczynienia za dyskryminację.
- Pani Wereszczyńska wciągała rodziców w konflikty szkolne. Nie chcieliśmy rozgłosu, ani spraw sądowych. Dlatego ulegaliśmy nauczycielce. Ona zastraszała innych nauczycieli, aby nie wypowiadali się w sprawie kierowanych przez nią do prokuratury skarg na koleżanki starające się o awans zawodowy. Nawet, kiedy powódka niegrzecznie odnosiła się do bibliotekarki, nie stosowałem wobec niej kar, bo nie chciałem negatywnego rozgłosu - mówił Jerzy Kołodyński. Wraz z zastępczynią zaprzeczyli, aby atakowali słownie przeciwniczkę. Dyrektor podkreślił, że Czesława Wereszczyńska nie może pogodzić się z tym, że jej koleżanki legalnie uzyskały awans zawodowy. - Cały czas prowadzi śledztwo. Prosiłem ją, aby wreszcie przestała - dodaje dyrektor i informuje, że szkolne ogniwo ZNP wystąpiło o usunięcie Wereszczyńskiej ze związku, gdyż niesłusznie oskarżyła koleżanki.
Małgorzata Ławecka, nadzorująca pracę nauczycielki z dyktafonem, przedstawiła przed sądem przykłady niewykonywania poleceń przez swoją dawną koleżankę.
- Nigdy nie byłam świadkiem, aby nauczyciele zwracali się źle do powódki. Nigdy ona mnie nie informowała, że jest źle traktowana i szykanowana. Nauczycielki wyrażały ubolewanie, że są oskarżane w mediach i czuły się rozżalone. Ubolewały, że powódka oskarża koleżanki z pracy nie mając na to żadnych dowodów - zaznaczyła na rozprawie wicedyrektor. Pytana o wyśmiewanie się nauczycielek z Wereszczyńskiej, agresywne słowa i szykany wobec tej osoby zasłaniała się, że nic nie pamięta. Podkreśliła, że po tym jak media ujawniły nagrania, nauczyciele z łukowskiej "piątki” maja kłopot ze znalezieniem pracy w innych szkołach i przedszkolach.
Czesława Wereszczyńska przyznała, że skrzętnie notowała wypowiedzi przeciwników w sądzie szukając niekonsekwencji. - Jestem bardzo zdenerwowana. Mam jednak satysfakcję, że poseł Izabella Sierakowska wystąpiła do ministra sprawiedliwości o zbadanie, czy w SP 5 nie łamano praw pracowniczych. Teraz policja to ustala. Później prokuratura zadecyduje, czy będzie dalej prowadzone postępowanie - mówi nauczycielka walcząca o odszkodowanie za mobbing.
Niedawno bialska Prokuratura Rejonowa zakończyła wyjaśnianie, czy nauczycielka nie przekroczyła prawa nagrywając z ukrycia wypowiedzi nauczycieli SP 5. Umorzyła postępowanie nie dopatrując się popełnienia przestępstwa. Teraz prokuratura wyjaśnia, czy w SP 5 handlowano alkoholem i kto był za to odpowiedzialny. Część nagrań zawierała wypowiedzi nauczycieli o konsumowanych trunkach.