W styczniu bialski starosta jako pierwszy samorządowiec w Polsce wypowiedział umowy dzierżawy trzem kołom łowieckim. Zarzutów do myśliwych ma sporo. Prezes koła „Diana” z żadnym z nich się nie zgadza.
Korzystając z faktu, że z końcem marca kończy się 10-letnia dzierżawa obwodów, w styczniu bialski starosta wypowiedział umowy trzem kołom: „Szarakowi” z Lublina, „Dianie” ze Stężycy i bialskiej „Ponowie”.
– Z danych ośrodka Polskiego Związku Łowieckiego z Czempinia wynika, że w ciągu ostatnich 10 lat „Diana” zrealizowała swoje plany łowieckie w 61 proc. – mówi Mariusz Filipiuk, starosta bialski, który też jest myśliwym. – Zebraliśmy też ponad 350 podpisów rolników z gminy Międzyrzec Podlaski, którzy skarżą się że koło nie wypłacało odszkodowań, nie szanowało rolników.
– Statystyka może przysłonić rzeczywistość. My tu żyjemy i widzimy, że chodzą duże stada dzików – zauważa Adam Olszewski, rolnik ze wsi Zasiadki i członek OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych.
Negatywną opinię dla koła wydał również wójt gminy Międzyrzec. Nie zgadza się też stan infrastruktury.
– Komisja pojechała i cały dzień sprawdzała obwód. Miało być 30 lizawek, a nie było ani jednej. Na 26 ambon sprawnych jest kilkanaście. Paśniki są w opłakanym stanie – wylicza Filipiuk.
Według Marka Michalika, prezesa koła „Diana”, to „mocno naciągane” zarzuty.
– Jeżeli chodzi o dzika to w ciągu ostatnich trzech lat nasz plan wykonujemy w 150 proc., pozyskując nawet do 120 sztuk rocznie. W porównaniu z okolicznymi kołami jesteśmy liderem – podkreśla Michalik. I przypomina o spotkaniu dla rolników w Maniach, które koło zorganizowało kilka tygodni temu. – Pytałem wówczas czy ktoś czuje się pokrzywdzony jeżeli chodzi o wypłacanie odszkodowań. Zapadła cisza. W ubiegłym roku wypłaciliśmy 22 tys. zł odszkodowań – dodaje.
Z kolei, starosta z relacji rolników wie, że kilkudziesięciu z nich wyszło ze spotkania. Mimo, że koło chciało ich zachęcić „kanapeczkami i bimbrem”.
– Uważam, że prowadzimy tam bardzo dobrą gospodarkę. Mamy poletka zaporowe żeby zatrzymać dziki na naszej plantacji – przekonuje Michalik.
Ostatnia kontrola komisji z gminy i starostwa tego nie potwierdziła. – Jeżeli starosta podpisze umowę z innym kołem, to zabieramy wszystkie nasza urządzenia łowieckie – zapowiada prezes Diany.
Dzierżawą tego obwodu wyraziły zainteresowanie cztery koła. Decyzję podejmie centrala Polskiego Związku Łowieckiego.
– Postawiłem warunek, że mają to być koła miejscowe – zastrzega starosta. – Liczymy na to, że z kołami lokalnymi dojdzie do współpracy. Bo z kołami, które mają swoją siedzibę daleko stąd, można kontaktować się głównie listownie i to trwa tygodniami – podkreśla Olszewski.
Pozostałe dwa koła którym starosta również wypowiedział umowę poszły na kompromis – jedno zawiązało nowe koło z miejscowych myśliwych, a drugie zobowiązało się m.in. do wypłat odszkodowań dla rolników.