Student z Białej Podlaskiej zginął w Warszawie ugodzony nożem w serce. Śledczy szukają mordercy.
Rodzina rozpoczęła poszukiwania na własną rękę. Potem zgłosiła się na policję. Okazało się, że zaginionego widziano ostatni raz 1 października w akademiku. Trzy dni później ktoś zauważył ciało mężczyzny w okolicach Wału Zawadowskiego w Warszawie.
Był to zaginiony student.
24-latek miał ciętą ranę w okolicy serca. – Brakowało dokumentów i telefonu komórkowego – mówi Wojciech Sołdaczuk z mokotowskiej prokuratury. – Z relacji znajomych wynika, że to był bardzo spokojny człowiek. Nigdy nie wszedł w konflikt z prawem.
Jak tłumaczy prokurator, śledczy biorą pod uwagę kilka wersji wydarzeń. Pierwsza to motyw rabunkowy. Mogło to być również nieporozumienie na tle osobistym. Kolejna wersja mówi o pomyłce.
– Mężczyzna miał otarcia naskórka na rękach. Mógł walczyć z atakującym, ale mógł być też ciągnięty na miejsce, gdzie go znaleziono – mówi Sołdaczuk. Wyjaśni to sekcja zwłok. Trwają przesłuchania świadków. Do tej pory nikt nie został zatrzymany.