Po mieście jeździ się coraz gorzej – narzekają kierowcy. Przybywa samochodów, a wąskie ulice i nieskoordynowane światła nie ułatwiają sytuacji. Lepiej ma być do końca przyszłego roku.
Jarosław Janicki, oficer prasowy bialskiej policji, przyznaje, że w godzinach szczytu na ul. Narutowicza i Brzeskiej jest problemem ze światłami na poszczególnych skrzyżowaniach.– Policjanci z drogówki stwierdzili, że trzeba coś z tym zrobić. Zdarza się, że kierowcy blokują skrzyżowanie, bo nie mogą skręcić w lewo. A to dlatego, że z przeciwka jadą cały czas samochody. Prawidłowo ustawiona sygnalizacja świetlna by je zatrzymała pozwalając na skręt w lewo tych z przeciwnego kierunku.
W korkach tkwią też miejskie autobusy. Stanisław Socha, prezes Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego, potwierdza, że korki w centrum miasta poważnie wpływają na opóźnienia autobusów. – Do kłopotów ze światłami dochodzą wąskie ulice. A tylko w ciągu godziny przez ul. Narutowicza musi jakoś przedostać się 37 autobusów…
Jest szansa, że po Białej Podlaskiej będzie się jeździć łatwiej. Renata Szwed, dyrektor bialskiego prezydenta mówi, że unijny program "Racjonalizacja systemu transportu publicznego w mieście Biała Podlaska” powinien przyczynić się do poprawy sytuacji.
Na zmiany związane z programem liczy też szef MZK: –Lepiej wyprofilowane skrzyżowania i wybudowane odpowiednie zatoki autobusowe przyczynią się do słynniejszego ruchu naszych pojazdów. Tym bardziej, że od lutego będziemy mieli nowe, dynamiczne autobusy – zapewnia Socha.
Jarosław Kostecki, naczelnik wydziału dróg i transportu Urzędu Miasta podkreśla, że światła to nie wszystko. Trzeba też… umieć jeździć.
– Zanim po zmianie świateł ruszą z miejsca, upływają 2–3 sekundy. I chociaż będą wymienione sygnalizatory oraz pojawią się nowe sterowniki i strzałki, to jednak układu dróg nie zmienimy. Nadal skrzyżowania w alejach Tysiąclecia i Jana Pawła II pozostaną blisko siebie – podkreśla Kostecki przestrzegając przed nadmiernym optymizmem, co do możliwości wyeliminowania korków w przyszłości.