W Krasewie lekarz weterynarii musiał ratować się ucieczką, kiedy rolnik oburzony propozycją zaszczepienia psa rzucił się na nich z siekierą.
W Piszczacu jedna z gospodyń nie pozwoliła wejść inspektorowi weterynarii na swoje podwórko, gdy jej dwa groźne psy pogryzły sąsiada. - Ta pani miała pretensję do rolnika, że na swoim polu dał się ... pogryźć przez jej psy biegające bez kagańców. Inspektor musiał jechać do tej kobiety razem z policją. Była wyjątkowo agresywna. Nie chciała nawet przyprowadzić do nich psa, aby go można było obejrzeć - wspomina lekarz weterynarii Ryszard Karcz. W jego gminie mniej niż połowa psów jest szczepiona. Wielu rolników posiadających po kilka kundli szczepi tylko jednego.
Problem dotyczy także Białej Podlaskiej. Mieszkanka okolic stacji PKP trzyma stado psów. Jeden z nich pogryzł ludzi, ale nie chciała oddać czworonoga na obserwację. - Lekarz musiał na miejscu obserwować, czy pies nie ma wścieklizny - mówi Artur Żukowski, komendant bialskiej Straży Miejskiej. I dodaje, że kobieta kilkakrotnie została ukarana mandatami za to, że jej pupile biegają samopas. - Nie zapłaciła ani jednego mandatu. Musiał interweniować komornik.
Miejscy strażnicy interweniowali także w Sidorkach, na obrzeżach Białej Podlaskiej. Jeden z mieszkańców wypuszczał samopas 10 psów. - Biegały bez kagańców i stanowiły zagrożenie dla przechodniów - wyjaśnia Żukowski.
Na szczęście powoli zmienia się podejście właścicieli psów do szczepień. Przeraziły ich roszczenia sądowe, z jakimi zwrócili się do gospodarzy rodzice pogryzionych dzieci. - Teraz nawet urząd gminy pomaga w organizacji szczepień - mówi lek. wet. Henryk Stolarczyk z Gminy Borki.