Tylko do końca miesiąca będzie funkcjonować wysypisko śmieci w Adamkach pod Radzyniem. Potem odpady będą wywożone do Białej Podlaskiej.
Miejskie składowisko zostało zamknięte po protestach grupy mieszkańców, m.in. Marii Zając ze wsi Paszki Małe. To ona od wielu lat walczyła o inną lokalizację wysypiska. Według niej, hałda cuchnących śmieci stwarzała zagrożenie dla podziemnych wód, a do wielu domów wędrowały stamtąd szczury. W końcu starosta podjął decyzję o zamknięciu wysypiska. Jego decyzję podtrzymał minister ochrony środowiska.
Radzynianie i mieszkańcy okolicznych miejscowości będą teraz musieli słono płacić za kosztowny wywóz śmieci do Białej Podlaskiej.
- Teraz właściciele posesji płacą 5,22 zł netto za wywóz śmieci ze 110-litrowego pojemnika - mówi Mirosław Kułak, prezes Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych. - Od 1 listopada zapłacą dwa razy tyle.
Radzyńskie władze i kierownictwo PUK twierdzą, że wszystkiemu jest winna…protestująca Maria Zając.
- Pan burmistrz wskazywał mnie na sesji jako osobę winną zamknięcia składowiska i braku budowy nowego. Postanowiłam wystąpić do prokuratury, że jestem nękana. Ograniczane są moje prawa do swobodnej krytyki - żali się kobieta.
Z burmistrzem nie udało nam się porozmawiać, bo jest na zwolnieniu lekarskim. Ale jego słowa potwierdził Jacek Piekutowski, przewodniczący radzyńskiej Rady Miasta.
- To prawda. Przecież już mieliśmy dotacje na nowe składowisko z funduszy unijnych i ochrony środowiska. Jest to nienormalny kraj, gdy jedna osoba potrafi wszystko zablokować. Nikt nie chce patrzeć, że chcemy wybudować składowisko na miarę XXI wieku. A teraz, gdy wzrosną stawki za wywóz śmieci, ludzie z miasta i wsi będą "oszczędzać”, wyrzucając odpady do rowów i lasów. To paranoja! - denerwuje się Piekutowski.
Edward Dec, kierownik delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Białej Podlaskiej, twierdzi, że także obawia się powstawania teraz dzikich wysypisk.
Do sprawy wrócimy.