Jedna z ofiar tragicznej w skutkach burzy w Tatrach pochodzi z naszego województwa. To 46-latka z Biłgoraja – potwierdzają śledczy. W nawałnicy, po polskiej stronie zginęły 4 osoby a ponad 150 zostało rannych.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że kobieta wędrowała po górach wspólnie ze znajomym, który został ranny. Mężczyzna trafił do szpitala. Jego życiu nic nie zagraża. Jego towarzyszka nie przeżyła nawałnicy. Zakopiańska prokuratura potwierdza, że to 46-letnia mieszkanka Biłgoraja. Nie wiadomo dokładnie, jak zginęła. Wyjaśni to prokuratorskie śledztwo.
- Wszczęliśmy postępowanie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci czterech osób – informuje Barbara Bogdanowicz, szefowa Prokuratury Rejonowej w Zakopanem. – Zbadamy dokładne okoliczności, w jakich zginęły ofiary. Postępowanie dotyczy również ponad 150 osób, które odniosły obrażenia. Wszystkie te osoby zostaną przesłuchane. Oczywiście badany będzie również wątek, dotyczący ostrzeżeń meteorologicznych. Wyjaśnimy, czy takie były, a jeśli to dlaczego.
Dramatyczne wydarzenia rozegrały się 22 sierpnia, wczesnym popołudniem. Nad Tatrami przeszła wówczas gwałtowna burza. Pioruny uderzały w Czerwone Wierchy i Giewont. Tam właśnie zginęły cztery osoby: dwoje 10-letnich dzieci, oraz kobiety w wieku 24 i 46 lat. W słowackiej części Tatr zginęła jedna osoba. Różnego rodzaju obrażenia odniosło ponad 150 turystów – podało TOPR. Część rannych nadal przebywa w szpitalach. Mają przede wszystkim poparzenia oraz urazy głowy.
Z relacji świadków wynikało, że podczas nawałnicy część osób spadła ze szlaku w przepaść. Służby ratunkowe przez kolejne godziny poszukiwały zaginionych.
- Do piątku udało się dotrzeć do wszystkich. Nie ma już osób zaginionych – informuje Roman Wieczorek, rzecznik zakopiańskiej policji.
Po czwartkowej burzy szlak na Giewont został zamknięty. Pioruny uszkodziły bowiem zainstalowane tam łańcuchy. Na szlaku jest też wiele luźnych fragmentów skał, co może być niebezpieczne dla turystów. Pomimo informacji o zamknięciu szlaku, już w nocy z czwartku na piątek na Giewont weszło dwóch młodych mężczyzn. Podpisali się na krzyżu i wrzucili swoje zdjęcia na Facebooka.
Sprawą zajmuje się już straż parku. Z relacji „Tygodnika Podhalańskiego” wynika, że turyści nadal chodzą szlakiem na giewont i nie zwracają uwagi na umieszczony tam zakaz wejścia. Robią to „żeby zobaczyć krzyż” – informuje tygodnik.
Wideo: TVN 24 / x-news