Amerykański dolar, do niedawna symbol "twardej waluty”, na naszych oczach staje się mocarzem na glinianych nogach.
Dlaczego zielony spada?
- Czynniki, które doprowadziły dolara do obecnego stanu, wciąż są aktualne: stopy procentowe w USA będą nadal spadać, utrzymuje się wysoki deficyt handlowy i budżetowy, m.in. wskutek wydatków na wojnę w Iraku - stawia diagnozę słabości "zielonego” Maciej Kossowski, prezes firmy inwestycyjnej Wealth Solutions w Warszawie.
Dolarowi nie służą zawirowania na amerykańskim rynkach: bankowym i nieruchomości. W efekcie nie brak głosów, że amerykańska gospodarka stoi na skraju recesji.
Ben Bernanke, szef FED (amerykański bank centralny) po raz pierwszy nie wykluczył, że w pierwszym półroczu 2008 r. gospodarka USA się skurczy. W efekcie w ostatnich dniach kurs dolara do euro spadł do rekordowo niskiego poziomu. Za 1 euro płaci się już prawie 1,60 dolara.
Ryzykowny dolar
Co to oznacza dla zwykłego człowieka? Spadające stopy procentowe w USA i słabnący dolar powinny skłaniać klientów do zaciągania nowych lub przewalutowywania starych kredytów hipotecznych zaciągniętych w złotych, euro lub frankach szwajcarskich na dolarowe.
Jednak Polacy obawiają się o stabilność amerykańskiej waluty. Nie bez racji: był czas - do roku 2003 - gdy jej kurs nieustannie rósł. Potem tendencja ta odwróciła się, ale nikt nie jest w stanie powiedzieć, gdzie jest jej dno.
W poniedziałek za dolara trzeba było zapłacić 2,1596 zł, a w miniony piątek nawet o grosz mniej. Jednocześnie w Polsce stopy procentowe rosną, a złoty jest coraz mocniejszy, co skłania Polaków do przewalutowywania swoich kredytów na zadłużenie w walutach zagranicznych.
Wybór jest jednak jeden: frank szwajcarski. Choć bankowcy przyznają, że klienci zastanawiają się nad przewalutowaniem kredytów na dolara, to na razie tylko się zastanawiają.
Bo może odbić
- Kredyty dolarowe stanowią zupełny margines - usłyszeliśmy w biurze prasowym PKO BP. Najwyraźniej klienci banków uważają, że stabilność dolara pozostawia wiele do życzenia, a ponadto po okresie tak szybkiego osłabienia amerykańska waluta może się odbić.
Podobną rezerwę zalecają zapytani przez nas EKSPERCI. A niektórzy analitycy bankowi prognozują mocne odbicie dolara już w drugiej połowie tego roku.
Na wycieczce nie zarobisz
Wydawać by się mogło, że gdy spada kurs dolara, tańsze powinny być też towary i usługi, których cena od niego zależy. Nie jest to jednak regułą. Wycieczki rozliczane z kontrahentami w dolarach organizuje m.in. biuro turystyczne Rainbow Tours w Łodzi.
- Pomimo spadku kursu, cen wycieczek dla klienta nie zmieniamy - mówi Ola Kosmala z Działu Marketingu tego biura. - Zresztą znakomita większość wycieczek, dziewięćdziesiąt parę procent, rozliczana jest w euro.
Kierowcy dziękują złotemu
Dzięki słabnącemu dolarowi nie pękła jeszcze psychologiczna granica 5 zł za litr benzyny. Chociaż groźba, że tak się stanie, jest coraz większa. W poniedziałek ropa na nowojorskiej giełdzie zdrożała do 117,30 dolarów za baryłkę (ok. 159 litrów), najwyższego poziomu, od kiedy rozpoczęto nią handel w 1983 roku.
W tym samym dniu najdroższa była też ropa w na giełdzie w Londynie: 114,65 $ za baryłkę. Analitycy są zgodni, że będzie nadal drożała, choć nie wiedzą, do jakiego poziomu. Wszelkie limity cen pękają bowiem jak mydlana bańka.
I pomyśleć, że w kwietniu 1993 r. za dolara można było kupić 2 litry benzyny. Teraz za litr tego paliwa trzeba w Polsce zapłacić przeszło 2 dolary.
Tanie auta, komputery, telewizory...
Głośno jest o imporcie aut z USA. Różnica w cenie między autami kupionymi w kraju a sprowadzonymi zza oceanu sięgać może 30 tys. zł. Na korzyść tych z Ameryki. Dostępne statystyki Centralnej Ewidencji Pojazdów nie pokazują, ile samochodów zostało sprowadzonych ze Stanów Zjednoczonych.
Natomiast ogółem spoza Unii Europejskiej w zeszłym roku trafiło do Polski 23 789 aut (z krajów UE: 970 775). W styczniu br. zarejestrowano już 2665 samochodów pochodzących spoza UE.
Dzięki słabnącemu dolarowi tanieją też komputery, telewizory i inne dobra importowane z zagranicy; zwłaszcza z Chin.
Granice dolara
Ostatni raz powyżej granicy 2,50 zł dolar był 22 stycznia 2008 r. Kosztował wtedy 2,5263 zł. Potem było już tylko gorzej. 26 luty br. - dolar po raz pierwszy spadł poniżej 2,40 zł; kosztował 2,3785 zł. 12 marca - spadek poniżej 2,30 zł, do 2,2915 zł. 9 kwietnia, środa - 2,1997 zł. 11 kwietnia, piątek - 2,1600 zł. 15 kwietnia, wtorek - 2,1500 zł. 18 kwietnia, piątek - spadek poniżej 2,15 zł, do 2,1499 zł.
Recesja
To zjawisko makroekonomiczne polegające na znacznym zahamowaniu tempa wzrostu gospodarczego, skutkujące nawet spadkiem produktu krajowego brutto.
Najczęstsze powody jego powstawania to zła polityka monetarna i nadmierna ingerencja państwa w gospodarkę, a w szczególności w system finansowy.
Również wojny i poważne kataklizmy powodują z reguły duże zawirowania ekonomiczne i niekiedy długotrwałe osłabienie gospodarki. Recesje obserwowane do połowy XX wieku były najczęściej połączone z niską inflacją lub nawet deflacją (inflacją ujemną), w drugiej połowie XX wieku częste były też recesje z wysoką inflacją (tzw. hiperinflacja).
Przyszłości dolara
Spodziewam się dalszego spadku notowań dolara, nawet do 2 zł na koniec roku. Czynniki, które doprowadziły dolara do obecnego stanu, nadal są aktualne: stopy procentowe w USA będą nadal spadać, utrzymuje się wysoki deficyt handlowy i budżetowy.
Czy to oznacza, że przyszedł czas na kredyty w dolarach? Nie jestem przekonany. Kredyt to nie spekulacja na rynku walutowym czy rynku stóp procentowych. Zaciągamy go na dłużej niż rok czy dwa. Dlatego nie należy się sugerować wyłącznie prognozami dla dolara na najbliższy czas.
Oczywiście, przy odrobinie szczęścia można zrobić dobry interes - zamienić kredyt na dolarowy i zyskać na dalszych spadku notowań amerykańskiej waluty. Trzeba jednak pamiętać, że prognozy dla walut są obarczone bardzo wysokim ryzykiem błędu. I wreszcie, przewalutowanie kredytu, szczególnie z waluty obcej (np. franka) na inną walutę obcą (w tym przypadku na dolary) jest bardzo kosztowne. Z uwagi na niekorzystne przeliczenie kursowe nasz kredyt po takiej operacji może być nawet o 8-10 proc. wyższy.
Anna Janik, dyrektor Oddziału Operacyjnego Banku Gospodarki Żywnościowej SA w Lublinie
Jak pokazuje historia, dolar amerykański ma lepsze i gorsze momenty, jednak od 2000 r. w stosunku do złotówki niezmiennie traci. Szczególnie jest to widoczne w kilkunastu ostatnich miesiącach.
Wszyscy zadajemy sobie pytanie, czy dolar zyska na wartości? W przeciągu kilku miesięcy powinien się odbić, ale czy również w dłuższej perspektywie, tego nie da się przewidzieć.
Na pewno należy pamiętać, że zaciągając kredyt w USD przy tak niskim kursie narażamy się na niebezpieczeństwo wzrostu kursu dolara, co w konsekwencji spowoduje automatyczny wzrost miesięcznej raty. Poza tym kredyt hipoteczny zaciągamy z reguły na długie lata, a co będzie działo się z ceną "zielonego” za kilka czy kilkanaście lat, nikt nie potrafi przewidzieć.
Pewne jest jednak to, że na kredycie w dolarach niewątpliwie najwięcej zyskali ci, którzy zadłużyli się rok temu, nie wspominając już o tych, którzy kredyt zaciągnęli pięć lat temu. Dolar dziś jest tańszy o 40 proc.
Michał Sawczuk, doradca finansowy w Domu Kredytowym Notus Sp. z o.o., Oddział Lublin
Kondycja dolara jest obecnie bardzo słaba i prawdopodobnie będzie jeszcze gorsza. Mogą oczywiście występować nieznaczne wahania, ale wg prognoz pod koniec roku dolar spadnie do 2 zł. Większość krajów planuje zredukować posiadane dolarowe rezerwy walutowe i zamienić je na euro.
Będzie to kolejny czynnik podnoszący ryzyko spadku kursu. Nie można zapominać jednak o bardzo ważnym czynniku, jakim jest inflacja w USA, aktualnie porównywalna z inflacją w Polsce.
Nie powinno się ryzykować zaciągania czy też przewalutowania kredytów na dolara pod wpływem chwilowej korzyści. Odnosić je można przez rok, czy dwa, ale to nie powinno skłaniać do ryzykowania. Chętnym do spekulacji na dolarze proponuję rynek FOREX.