Lubelski Ursus poinformował, że już miesiąc temu wystąpił do sądu z wnioskiem o otwarcie przyspieszonego postępowania układowego.
Decyzja o konieczności sporządzenia wniosku zapadła już we wrześniu. Poinformowano o tym jednak dopiero teraz. Opóźnienie w ujawnieniu tzw. informacji poufnej jest zgodne z prawem.
Wszystkie decyzje podejmowano aby nie dopuścić do niewypłacalności spółki. Jak czytamy w komunikacie spowodowane one są „nagromadzeniem niekorzystnych zdarzeń w otoczeniu rynkowym w Polsce i za granicą”. To m.in. odroczenie realizacji kontraktu z zambijską spółką Industrial Development Corporation Limited.
– Zdecydowaliśmy się skorzystać z przyspieszonego postępowania restrukturyzacyjnego ponieważ jego celem jest uzdrowienie biznesu z korzyścią dla jego wierzycieli, ale również z myślą o pracownikach, kontrahentach i innych interesariuszach – komentuje Michał Nidzgorski, wiceprezes zarządu URSUS S.A. – W obecnej sytuacji spółki jest to dla nas priorytet. URSUS S.A. to firma o długiej historii i symbol polskiej branży motoryzacyjnej. Trwale wpisała się w krajobraz gospodarczy Polski, przyczyniając się przy tym do rozwoju regionów, w których działają jej zakłady produkcyjne. Obecnie borykamy się z okresowymi trudnościami, ale fundamenty naszej działalności są stabilne. Nie zgodzimy się, aby kumulacja niesprzyjających zdarzeń pokrzyżowała dalsze plany działalności spółki. Dlatego, abyśmy mogli szybko przejść do realizacji planu naprawczego i wykorzystania potencjału drzemiącego w podpisanych kontraktach, wybraliśmy przyspieszone postępowanie układowe.
Ursus chce teraz spłacić swoich wierzycieli sprzedając wybrane elementy swojego majątku trwałego, ale też zwiększenie przychodów z działalności i optymalizację kosztów działania przedsiębiorstwa i zwiększenie marżowości.
Akcje Ursusa ostatnio bardzo zniżkują. Tylko pod koniec października, w ciągu dwóch sesji giełdy spadły o kilkanaście proc. Mówiło się, że mogło to być związane z zapowiedzią przejęcia fabryki autobusów Autosan w Sanoku przez Polską Grupę Energetyczną i uruchomienia tam produkcji nowoczesnych autobusów elektrycznych padła z ust Jarosława Kaczyńskiego, który przyjechał do Sanoka, by udzielić poparcia kandydatowi PiS w II turze wyborów na burmistrza tego miasta.
Kłopoty firmy były jednak o wiele większe. W I półroczu 2018 r. strata wyniosła 16 mln zł, w stosunku do 6 mln zł zysku netto analogicznego okresu roku ubiegłego.