Po dwóch kolejkach nowego sezonu Edach Budowlani Lublin nadal są bez zwycięstwa, podobnie jak Orkan Sochaczew i beniaminek Sparta Jarocin. Lublinianie zajmują 8. lokatę, za nimi są już tylko dwie wymienione ekipy
W wakacyjnej przerwie lubelski klub zasilili zawodnicy z Wysp Brytyjskich oraz Zimbabwe. Z pojawieniem się: Daniela Tomanka, Smilko Debrenlieva, Panashe Dube, Jamesa Allana, a ostatnio Royala Mwale lubelscy kibice i wiązali wielkie nadzieje i snuli plany na nowe rozgrywki. Po jednym meczu kontrolnym rozegranym w Siedlcach z miejscową Awentą Pogonią, na tydzień przed startem rozgrywek, przegranym 19:35 nikt jeszcze nie rozdzierał szat. – Mimo porażki jestem zadowolony z tego sparingu. Popełnialiśmy błędy w defensywie, nasze skrzydła zagrały słabiej. Wiemy nad czym mamy pracować przez najbliższe dni do meczu z Pogonią, ale już w lidze – mówił po sparingu szkoleniowiec Edach Budowlanych Stanisław Więciorek.
Okazało się, że przegrana w grze kontrolnej otworzyła drzwi do dwóch kolejnych porażek, tym razem już w walce o punkty w ekstralidze. Na inaugurację, ponownie w Siedlcach, lublinianie ulegli tej samej ekipie Awenty Pogoni 17:24, a w ostatniej kolejce na swoim terenie Juvenii Kraków 6:12. Styl, szczególnie drugiej porażki, pozostawia wiele do życzenia. Trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że nowi gracze potrzebują czasu na zgranie z drużyną. Pytanie jest jednak: jak długo będzie trwał ten proces? Problemem zespołu jest też fakt, że drużyna nie realizuje założeń taktycznych trenera. – Przed meczem byliśmy nastawieni bardzo bojowo. Zespół obiecywał sobie wiele po konfrontacji z Juvenią. A jak już wybiegliśmy na boisko, wszystkie plany zostały tylko w kategorii pomysłów. Nie byliśmy w stanie wygrać swojego autu, były złe wybory, złe wrzuty. Może się ktoś ze mną zgadzać lub nie, ale jeżeli nie będziemy w stanie przy tak wysokim aucie wygrywać, to nie mamy czego szukać w ekstralidze – tłumaczy lubelski szkoleniowiec. – W naszej grze zabrakło konsekwencji, nie trzymaliśmy się założeń trenera, trochę ponosiła nas fantazja. Popełniliśmy kilka prostych błędów, po których Juvenia położyła punkty. Nasza porażka to nie zasługa Juvenii, ale to wyłącznie nasza wina, konsekwencja naszych błędów – dodaje kapitan Edach Budowlanych Piotr Wiśniewski.
Postawa zespołu, szczególnie w spotkaniu z Juvenią, powinna niepokoić, tym bardziej, że przed sezonem głośno zaczęto mówić o walce o medale. – Tak naprawdę nasza drużyna nie jest gotowa na to aby składać medalowe deklaracje. Nasz zespół powinien zacząć grać. Niektórzy w tej drużynie chyba myślą, że mamy czterech Anglików, dwóch zawodników Zimbabwe i każdy przeciwnik będzie się przed nami kładł. Niestety, tak w naszej lidze nie będzie. Pokazała to Juvenia, która w młynie prawie o 150 kg była lżejsza, a nie dała się pchać, mało tego, jeszcze dominowała w grze otwartej. Z taką grą nie mamy co szukać w walce o pierwszą czwórkę dającą szansę rywalizacji o medale – mówi trener. – Musimy przeanalizować naszą grę. Nadal chcemy być wysoko w tabeli, w końcu musimy zacząć wygrywać – zapowiada Wiśniewski.