Siedmiu radnym Polskiego Stronnictwa Ludowego w Radzie Powiatu już dwukrotnie udało się zerwać kolejne sesje. Przez to rada do tej pory się nie ukonstytuowała. Dziś po 15 okaże się, czy uda się wreszcie przełamać tą patową sytuację.
– W tej sytuacji nie mogliśmy biernie przyglądać się, jak ludowcy realizują swój scenariusz, obliczony na doprowadzenie do kolejnych wyborów – mówi Paweł Ciechan, radny z listy G-9 (8 mandatów).
– Nasi koledzy, którzy mają zastąpić wójtów w radzie złożyli do prokuratury zawiadomienie o przestępstwie, którego naszym zdaniem dopuszczają się radni PSL. Uważamy, że nie dopełnianie obowiązków spoczywających na radnych, to nic innego, jak działanie na szkodę interesu publicznego.
W razie potrzeby G-9 przygotowuje kolejne posunięcia, mające skłonić ludowców do normalnej pracy w radzie.
– W zależności od tego, jak potoczy się dzisiejsza sesja gotowi jesteśmy powiadomić o naszych problemach wojewodę oraz Regionalną Izbę Obrachunkową – dodaje Ciechan. – W końcu mamy do czynienia z zagrożeniem wykonania tegorocznego budżetu i przyjęcia przyszłorocznego. Ponadto w ramach RPO pojawiły się dodatkowe pieniądze i aby po nie sięgnąć już teraz trzeba przygotowywać projekty i pisać wnioski. Niestety, nie ma komu tego dopilnować.
Kazimierz Stocki, dotychczasowy starosta i nowo wybrany radny powiatowy zapewnia, że na dzisiejszą sesję przyjdzie. Czy tym razem doczeka do jej końca? To pytanie pozostawił bez jednoznacznej odpowiedzi. Jak utrzymuje, prowadzone są jeszcze rozmowy, których celem jest stworzenie szerokiej koalicji z udziałem ludowców.
– Przepraszam, ale nie rozumiem, z kim oni chcą rozmawiać, skoro my już zdążyliśmy podpisać porozumienia z pięcioma radnymi z list PiS, PO i SLD– mówi Ciechan – Niech Stocki wreszcie zrozumie, że to my stworzyliśmy szeroką koalicję i ludowcy nie mają już niczego do ugrania.
Dla Dziennika
– To, co się dzieje w naszym powiecie stało się głośne w kraju. Skłoniło też warszawskich prawników do przeanalizowania ordynacji wyborczej pod kątem wprowadzenia takich zmian, aby nie było możliwości blokowania wygaśnięcia mandatów radnych, wybranych na wójtów, burmistrzów, czy prezydentów miast. Ci, z którymi rozmawiałem przyznają, że jeśli chodzi o wygaszanie mandatów, ordynacja nie jest doskonała. Ale jest furtka. Jeśli nie ma możliwości wygaszenia mandatu radnego w samej radzie, to powinien to uczynić wojewoda.