Z okna parterowego mieszkania Ireny Kozieradzkiej we wtorek wydobywał się tak gęsty dym, że sąsiedzi przestraszyli się, że u niej się pali. Rzeczywiście, paliło się, ale w piecu z zatkanymi sadzą kanałami.
Stasiuk pierwsze co zrobił, to wezwał współpracującego ze Wspólnotą Mieszkaniową "Kamienica” kominiarza. Ten zjawił się po niespełna kilkunastu minutach. Wszedł na dach, oczyścił komin i stwierdził, że wszystko jest w najlepszym porządku. Jeśli zatem z pieca się dymi, to winny temu jest sam piec. Po prostu należy go dokładnie oczyścić.
No i w tym momencie wyniknął problem. Aby dostać się do zatkanych kanałów, należało wyjąć, a następnie z powrotem wstawić co najmniej dwa kafle. Antoni Stadnik, mistrz kominiarski, wskazał nawet gospodarzom, o które kafle chodzi i w jaki sposób można je na czas porządków usunąć. Zaoferował się też sam to zrobić, ale za zapłatą. Nawet się nie spodziewał, jaką wywoła burzę.
– Stówę z mojego zasiłku mam wydać na naprawę pieca? – żachnęła się gospodyni. – Ja płacę za to mieszkanie i oczekuję, że piec zostanie naprawiony. A jak nie, to pójdę ze skargą do prezydent.
Ostatecznie gospodarze zrezygnowali z usługi kominiarza. A on sam, urażony tak gwałtowną reakcją zapowiedział, że i za tysiąc złotych już ich pieca nie dotknie. Ręce umył także administrator.
– Ze swojej strony zrobiłem wszystko, co do mnie należało – mówi Stasiuk. – Kominiarz sprawdził, że komin jest drożny. A jeśli piec jest przytkany, to już problem samych lokatorów.
Opinię Stasiuka potwierdza także Józef Kędzierawski, zastępca dyrektora Wydziału Infrastruktury UM.
– Ustawa o najmie lokali mieszkalnych wyraźnie precyzuje obowiązki właściciela i najemcy – mówi. – Do tych drugich między innymi należy dbałość o stan pieców, a więc ich bieżąca konserwacja. Nikt ich w tym nie wyręczy. Po prostu muszą to zrozumieć, choćby miało to uderzyć ich po kieszeni.
Kędzierawski spotykał się już z przeróżnymi, wręcz kuriozalnymi oczekiwaniami lokatorów. A to ktoś żądał wymiany okien, bo naderwała się listewka, a to znów ktoś inny oczekiwał, że "miasto” pomaluje mu mieszkanie, bo przecież jest już brudne.
Brak mu też słów na lokatorów, którzy skarżą się, że mają w mieszkaniach zimno, a tymczasem drzwi do klatek schodowych w ich budynkach bywają zabezpieczane przed domknięciem cegłami.