Od września uczniowie szkoły filialnej w Wierzchowinie będą uczęszczać do podstawówki w Chłaniowie. Taką decyzję podjęli radni gminy Żółkiewka.
– Inicjatywa wyszła od samych rodziców – mówi Andrzej Grabek, wójt gminy. – Nie pozostało nam nic innego, jak przychylić się do ich stanowiska.
Do filii w Wierzchowinie w trzech klasach uczy się zaledwie 20 uczniów. W przyszłym roku ich liczba spadłaby do 12. Klasy są łączone, a to nie wpływa korzystnie na poziom nauczania. Rodzice nie chcą już ponosić kosztów sprzątania szkoły. Zaoszczędzi też samorząd. Ponad 100 tys. złotych rocznie. Za te pieniądze wójt obiecuje kupić busa, który będzie dowoził dzieci do szkoły. – Zmienia się postawa rodziców, którzy jeszcze nie tak dawno przeciwni byli likwidacji jakiejkolwiek szkoły – ocenia Anna Janiszewska-Dudek, dyrektor chełmskiej delegatury Kuratorium Oświaty w Lublinie. – Teraz myślą perspektywicznie. Chcą zapewnić swoim dzieciom jak najlepszy start i poziom edukacji.
Bez protestów obyło się też w gminie Siedliszcze. Tu do likwidacji przewidziane są dwie filie: w Mogielnicy i Chojeńcu. Uchwały intencyjne w tej sprawie radni mają podjąć na sesji 28 lutego. – W obu filiach uczy się po około 20 uczniów – wylicza Hieronim Zonik, wójt gminy. – A wszystko wskazuje na to, że w przyszłych latach dzieci będzie coraz mniej.
Utrzymanie obu placówek kosztuje gminę prawie 200 tysięcy złotych rocznie. Gdyby szkółki te nadal funkcjonowały należałoby w nich przeprowadzić gruntowny remont. A to kolejne koszty.
Samorząd już przeprowadził konsultacje społeczne w sprawie likwidacji filii. Rodzice dzieci uczęszczających do Mogielnicy zaaprobowali pomysł. W Chojeńcu zdania były podzielone. Ale rodzice bardziej martwili się o dowóz swoich pociech do szkoły w Siedliszczu, niż negowali projekt.
– Już teraz czworo dzieci z zerówki
i z klasy pierwszej dojeżdża do Siedliszca – mówi Zonik. – Zorganizowaliśmy dla nich dowóz indywidualny. Płacimy osobie, która świadczy dla nas te usługi.
Takie rozwiązanie się sprawdziło. Dlatego wójt chce je rozpropagować i gwarantuje, że dzieci będą zabierane wprost spod domu. – Argumenty wójta mnie przekonują – mówi jedna z matek. – W szkole w Siedliszczu jest wszystko. I pracownie komputerowe, i sala gimnastyczna. A zajęcia zostały tak zorganizowane, żeby młodsze dzieci nie miały kontaktu ze starszymi kolegami. W innych godzinach są przerwy, w innych godzinach uczniowie jedzą obiady.
Wójtowie obu gmin zapewniają, że również pedagodzy uczący w przewidzianych do likwidacji filiach nie mają powodów do niepokoju. Dla wszystkich znajdzie się praca.