Czyżby przedsiębiorstwo Ruch nie chciało prowadzić u nas swoich interesów - pytają mieszkańcy miasta.
Z kioskami Ruchu źle się dzieje w całym Chełmie. Nie ma już ani jednego czynnego kiosku przy ul. I Armii Wojska Polskiego. Zamknięty został kiosk na placu Gdańskim i Dworcowym oraz przed Gmachem. Zniknął kiosk na osiedlu Koniczynka i obok Chełmskiego Domu Kultury oraz z ul. Mościckiego.
- Wiem, że artykuły, które mogłam kupić w kioski Ruchu, są teraz dostępne w sklepach spożywczych - mówi Helena Wodnicka. - Ale, jakoś trudno mi się do tego przyzwyczaić. Jestem starej daty i uważm, że miejscem sprzedaży gazety, czy papierosów powinien być właśnie tradycyjny kiosk. Nie rozumiem więc, dlaczego znikają one z miejskiego krajobrazu.
- Naszych dzierżawców wykańczają wysokie opłaty ZUS - mówi Anna Stachel, kierownik w chełmskiej delegaturze Ruchu. - Należy na nie utargować 800 zł. Do tego trzeba jeszcze zarobić na opłatę za kiosk, podatki i prąd. A przecież chodzi o to, żeby w kieszeni zostały jeszcze pieniądze na życie.
W kioskach zarabia się przede wszystkim na prasie i kosmetykach. Najmniejsza marża jest na autobusowych biletach, chociaż kioskarze najwięcej mają z nimi zachodu. - Wieczorami aż ręce mnie bolą od wbijania cen tych biletów do kasy fiskalnej - żali się jedna z kioskarek.
Stachel nie ukrywa, że przyczyną, dla której ludzie rezygnują z prowadzenia kiosków są także częste włamania do nich oraz działalność wandali. Z tych właśnie powodów zaledwie po trzech latach trzeba było zlikwidować nowoczesny kiosk z przystankiem przy ul. Rejowieckiej, obok Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 3. Dewastacjom i kradzieżom nie było tam końca.
Bez względu na podobne sytuacje Ruch nie zamierza wycofywać się z miasta, ale wręcz przeciwnie, wymienia stare kioski na nowe. Najstarsze, jak chociażby ten przy ul. Strażackiej, mają już ponad 30 lat. Najmłodsze zostały niedawno ustawione na dworcu PKS i lwowskim deptaku. Kolejny ma stanąć na ul. Wołyńskiej. Być może, jeśli zostanie wymieniony na nowy kiosk przy ul. Lubelskiej na skraju pl. Gdańskiego, znajdzie się na niego dzierżawca.
- Dobrze, że Ruch sprowadza nowe kioski, ale powinien też zadbać o już istniejące - mówi nasz Czytelnik. Zwrócił uwagę na kiosk obok przystanku na placu Gdańskim. Niedawno drogowcy ułożyli tam nowy chodnik. Niestety, tak podwyższyli teren, że klienci, aby coś kupić muszą zgiąć się w pas.
- Jestem inwalidą i wychodzi na to, że aby poprosić kioskarkę o bilet powinienem wręcz przyklęknąć - mówi pan Janusz. - Dowiedziałem się od niej, że już zwracała swoim przełożonym uwagę na tę sytuację, ale ci najwyraźniej nie interweniowali u drogowców. A przecież wystarczyłoby tylko podnieść kiosk o kilkadziesiąt centymetrów w górę i wszyscy byliby zadowoleni.