Na blokadę drogi między Dorohuskiem a Chełmem przyjechali rolnicy nie tylko z naszego województwa.
W ten sposób protestowali przeciwko trudnej sytuacji na rynku zbóż: niskim cenom i zalewowi naszego rynku przez tanie i kiepskie, ich zdaniem, zboże z Ukrainy. Domagali się też przywrócenia ceł.
- Nikt nas nie słucha, dlatego wyszliśmy na ulicę - mówili. - Jesteśmy na krawędzi bankructwa. Nie może być inaczej, skoro paliwo i nawozy drożeją o 100-200 procent, a cena zboża spada o tyle samo. Kanister ropy kosztuje tyle, co dwa kwintale pszenicy. Tu już nie ma mowy o zarobku, tu chodzi o przeżycie!
Wielu rolników nie sprzedało jeszcze swojego zboża z tegorocznych żniw. Tymczasem w tym roku na nasz rynek trafiło już ponad 2 mln ton importowanego ziarna.
- W tym proteście nie chodzi tylko o rolników, ale o wszystkich konsumentów - mówi Robert Jakubiec, prezes Lubelskiej Izby Rolniczej. - My produkujemy i chcemy produkować żywność bezpieczną. Dlatego nie możemy pogodzić się z tym, że spycha się nas na margines.
Większość kierowców ominęła blokadę przygotowanym przez policję objazdem. Pozostali przerwę w podróży traktowali z wyjątkowym spokojem. - Ja ich rozumiem - mówi kierowca jednego z tirów. - My też protestowaliśmy.