Naiwnych nie sieją, sami się rodzą – powiedzenie to jak nic pasuje do osób, które padły ofiarą oszustów. W ciągu jednego dnia policja w Chełmie odebrała aż cztery takie zgłoszenia.
Anons w gazecie, dotyczący sprowadzania samochodów z zagranicy, zaciekawił innego z poszkodowanych. Za 10 tys. zł na poczet transakcji 25-letni mieszkaniec Chełma zamówił sprowadzenie z Zachodu volkswagena golfa. Pieniądze wpłacił na podane telefonicznie konto. I choć od tamtego czasu minęło już kilkanaście tygodni, nie doczekał się ani samochodu, ani zwrotu pieniędzy. Telefon ogłoszeniodawcy też milczy.
Dużym zaufaniem do klientów wykazał się z kolei jeden z lubelskich taksówkarzy. Mężczyzna zrealizował kurs do Chełma. Pasażer, którego wiózł, przyznał, że nie ma pieniędzy na zapłacenie za usługę, ale wszystkie koszty zwróci z nawiązką po powrocie do Lublina. W Chełmie miał załatwić jedynie pilną sprawę. Tak omotał taksówkarza, że ten pożyczył mu jeszcze 500 zł. Sympatyczny klient oddalił się w nieznanym kierunku.
Ofiarą oszusta padł również jeden z chełmskich biznesmenów. Na jego zlecenie kierowca tira, obywatel Ukrainy, podający się za pracownika firmy, z którą chełmianin stale współpracuje, odebrał ze składu celnego w Tomaszowie Lubelskim 21,5 tys. kg mrożonych udek kurczaka o wartości 70 tys. zł. Towar miał być dostarczony ukraińskiemu odbiorcy. Kilka godzin później z biznesmenem skontaktował się wschodni spedytor, który poinformował go, że osoba, która może się do niego zgłosić, nie jest uprawniona do odbioru przesyłki, zaś samochód ma kradzione tablice rejestracyjne. Zakazał mu także wydawania towaru. Ostrzeżenie przyszło za późno.