Funkcjonariusze ze strażnic Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej są zmuszeni pilnować granicy w nadgodzinach. Teoretycznie należą się im za to dni wolne. W praktyce jest to niemożliwe, gdyż nie miałby ich kto zastąpić.
Jedynym elementem, który szwankuje w tym systemie, to niedostatek ludzi.
W niektórych strażnicach obsada jest średnio o 30 proc. niższa od tej, która powinna być.
– Zapewniam, że i tak jesteśmy w stanie samodzielnie wykonywać zadania w ochronie granicy państwa – mówi ppłk Marek Dominiak, komendant NOSG. – Niemniej przyznaję, że niepełne obsadzenie placówek ma pewien wpływ na naszą służbę.
Krzysztof Janik, szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, przyznał ostatnio, że w przyszłym roku znajdą się pieniądze na przyjęcie około 720 wyszkolonych strażników. Ilu z nich trafi do Nadbużańskiego Oddziału? Komendant Dominiak liczy, że 150–200 funkcjonariuszy. Na większe zatrudnienie może liczyć dopiero po 2004 roku. SG zatrudni wtedy 2 tys. strażników. W sumie do 2006 roku SG ma przyjąć 5300 osób, które mają zastąpić funkcjonariuszy z poboru. Dziś formacja ta liczy 12 tys. osób.