Kilkudziesięciu wolontariuszy w dwa dni stworzyło w opuszczonym supermarkecie w Chełmie tzw. tekturowe miasteczko. Wkrótce zacznie tu działać nowy punkt recepcyjny, w którym znajdzie się miejsce dla 2 tys. uchodźców. Specjalna konstrukcja z kartonowych rur ma im zapewnić odrobinę intymności, o którą trudno w wielu tego typu obiektach. Całość nadzorował światowej sławy japoński architekt.
Jeszcze w ubiegłym roku działał tu sklep sieci Tesco. Od kilku miesięcy budynek przy ul. Lwowskiej w Chełmie stoi pusty. Teraz, w obliczu rosyjskiej inwazji na Ukrainę i napływem uciekających przed wojną uchodźców, właściciel obiektu udostępnił go miastu z przeznaczeniem na punkt recepcyjny dla ok. 2 tys. osób. W tym, który obecnie działa w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji robi się zbyt ciasno.
Namiastka prywatności
Do byłego sklepu przy ul. Lwowskiej przyjeżdżamy w piątek wczesnym popołudniem. Po hali niesie się dźwięk wiertarki. Kilka osób wierci otwory w tekturowych rurach. Kolejni składają z nich konstrukcję, a inni wieszają na poprzeczkach płachty materiału, tworząc prowizoryczne "pokoiki", w których ustawiane są łóżka polowe. Tak powstaje tekturowe miasteczko według projektu Shigeru Bana, japońskiego architekta, laureata nazywanej "architektonicznym Noblem" Nagrody Pritzkera. Specjalizuje on się w tworzeniu budynków i obiektów z tektury. Opracował też m.in. konstrukcje, które były wykorzystywane podczas klęsk żywiołowych w Japonii, Turcji czy Włoszech.
– To zapewnia osobom przebywającym w takim miejscu chociaż namiastkę prywatności, której brakuje w tego typu obiektach – wyjaśnia Hubert Trammer z Wydziału Architektury i Budownictwa Politechniki Lubelskiej. Shigeru Bana poznał podczas pracy w zespole eksperckim Nowego Europejskiego Bauhausu. To grupa architektów, artystów, inżynierów i projektantów powołania przez przewodniczącą Komisji Europejskiej w celu walki z kryzysem klimatycznym.
– W związku z wybuchem wojny w Ukrainie (Shigeru Ban–przyp. aut.) zwrócił się do mnie z propozycją realizacji takiego projektu w Polsce. Próbowaliśmy zainteresować tym pomysłem kilka miast. Akurat trafiliśmy w moment, kiedy Chełm przygotowywał nowy punkt recepcyjny – opowiada Trammer.
Przyjadą i zostaną
– Jesteśmy świadomi, że tylko współpraca i otwartość na takie inicjatywy pomoże nam uporać się z obecną sytuacją. Do Polski przyjechało już półtora miliona Ukraińców i spodziewamy się, że będzie ich jeszcze więcej. Duże miasta już się przepełniają imigrantami. Zdajemy sobie sprawę, że teraz te mniejsze, jak nasze, powinny się szykować na przyjazd dużej grupy uchodźców, którzy już tu zostaną – mówi Mariusz Rudzki z gabinetu prezydenta Chełma. I dodaje: – Obecnie wygląda to tak, że Ukraińcy po przekroczeniu granicy zatrzymują się w Chełmie na kilka godzin lub na noc i udają się w dalszą podróż. Niedługo przyjdzie ten moment, że coraz więcej z nich będzie tu zostawać. Chcemy stworzyć im warunki, żeby mogli spędzić tu jakiś czas.
Nowy punkt recepcyjny ma zostać otwarty na początku przyszłego tygodnia. Trwają prace wykończeniowe w toaletach, w przygotowaniu jest jeszcze część kuchenna. Ma to być największe tego typu miejsce w województwie lubelskim. Punkt ma być w stanie obsłużyć dwa tysiące uchodźców, przy czym łóżek będzie około 700.
Jak układanie klocków
Część noclegowa jest już gotowa. Prace rozpoczęły się w środę wieczorem i trwały niecałe dwa dni. – Sam proces składania nie jest skomplikowany. To trochę jak układanie klocków – przyznaje Jerzy Łątka z Politechniki Wrocławskiej. I dodaje, że najważniejsza była logistyka. Elementy konstrukcyjne – w sumie sześć tysięcy części – bezpłatnie przekazał producent tekturowych rur. Kilka firm dostarczyło liczony w tysiącach metrów sześciennych materiał, który pod wskazane wymiary przygotowała szwalnia z Krasnegostawu.
– Tekturowe tuleje są zoptymalizowane pod kątem zużycia materiału i wytrzymałości. Gdybyśmy zrobili cieńsze poprzeczki, mogłyby się one uginać. Gdyby były grubsze, byłaby to niepotrzebna strata materiału. Są one wykończone tzw. papierem kraftowym, czyli wytrzymałym. Dodatkowo słupy są pokryte wykończeniową warstwą zewnętrzną z polietylenem, co daje im wodoodporność – wylicza Łątka.
– Najwięcej czasu zajęło nam właśnie przygotowanie tego wszystkiego, wywiercenie otworów w tulejach. Na początku wydawało nam się, że idzie nam powoli i możemy nie zdążyć. Ale jak już mieliśmy gotowy materiał, składanie poszło sprawnie. To jest bardzo prosta konstrukcja – zgadza się Weronika Abramczyk, studentka architektury na Politechnice Wrocławskiej, która do Chełma przyjechała z grupą studentów politechnik z Lublina i Warszawy. Do pomocy zgłosili się też ochotnicy z całej Polski i nie tylko.
Niespodzianka dla wolontariuszy
Allison Chan pochodzi z Hongkongu, ale mieszka w Szwecji. Przyjechała tu z grupą znajomych. – Chcemy jakoś pomóc. To straszne, co się dzieje w Ukrainie. Widzieliśmy, jak Polacy pomagają osobom uciekającym przed tą wojną. Też chcielibyśmy być tego częścią. Przyjechaliśmy tu w kilka osób, żeby zobaczyć, co później moglibyśmy zrobić w Szwecji. Nie tylko Polska mierzy się z tym kryzysem, jako kraje europejskie musimy się zmierzyć z nim razem – mówi Allison.
Gdy opuszczamy chełmską halę, koordynatorzy spodziewają się przyjazdu Shigeru Bana. To niespodzianka dla wolontariuszy, zwłaszcza tych, którzy studiują architekturę. Japończyk postanowił przyjechać do Chełma, by pomóc w składaniu tekturowego miasteczka. Choć ono jest już praktycznie gotowe, to nie znaczy, że nie potrzeba rąk do pracy.
– Tutaj wykorzystaliśmy zaledwie 30 proc. materiału, który dostaliśmy od sponsorów. Na więcej nie mamy przestrzeni. Resztę przygotowujemy po to, żeby spakować i wysłać do Lwowa. Tam nasze konstrukcje zostaną wykorzystane do podobnych celów – podsumowuje Jerzy Łątka.