Ponad 360 rolników z gminy Urszulin, których uprawy zniszczyły czerwcowe ulewy, dotąd czeka na pomoc obiecaną przez państwo. Urzędnicy nie wiedzą nawet na co i kiedy mogą liczyć poszkodowani gospodarze.
Rolnicy liczyli, że skoro robi się tyle szumu, pomoc nadejdzie szybko. Ale okazało się, że gospodarze ciągle jeszcze muszą czekać. Jak długo? Nie wiadomo. Na wsparcie w samej tylko gminie Urszulin czeka 363 gospodarzy. Wśród nich są i tacy, którzy stracili nawet po 60 hektarów upraw.
– Komisje, które odwiedzały naszą miejscowość mówiły, że pomocą dla poszkodowanych rolników będą kredyty preferencyjne – mówi Leszek Czmielewski, sołtys wsi Wincencin. – Myśleliśmy, że ta forma wsparcia będzie jeszcze przed zimą, żeby ludzie mogli kupić i zasiać zboża ozime. Tymczasem okazuje się, że nikt tak naprawdę nie wie, kiedy to nastąpi. Nic dziwnego, że ludzie się denerwują.
Na pomoc czekają także rolnicy z innych powiatów. – Wycenili mi straty na 14 tysięcy złotych – mówi pan Antoni, rolnik z gminy Wierzbica. – Dla kogoś kto ma pieniądze, może to i niedużo. Dla mnie majątek. Pieniądze przydałyby się choćby na nawozy, a tu obiecanych kredytów ani śladu. A w banku tylko rozkładają ręce. Mówią, że nic nie wiedzą. Znowu skończyło się na obietnicach.
To, co mówią urzędnicy nastrojów nie poprawia. – Trudno powiedzieć, kiedy faktycznie nadejdzie obiecana pomoc – mówi Ewa Oleszczuk z Urzędu Gminy w Urszulinie.
– Decyzja należy do Urzędu Wojewódzkiego, który zajmuje się załatwianiem tej sprawy. Czekamy na informacje. Z tego, co mi wiadomo, urząd na podstawie naszych protokołów przygotował wniosek w sprawie przydzielenia wsparcia na kredyty niskoprocentowe dla rolników. Przesłał go już do ministerstwa rolnictwa. Ale cała procedura potrwa zapewne jeszcze ze dwa, może trzy miesiące. Dopiero wtedy pieniądze trafią do banków spółdzielczych.
O tym, że trzeba czekać, mówią też urzędnicy w Wydziale Środowiska i Rolnictwa Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie. – Rolnicy dzwonią i dopytują się o szczegóły, ale my nie potrafimy na razie przekazać im żadnych konkretów – mówi Jarosław Haleniuk, kierownik Wydziału Rolnictwa.
– Wszystko zależy od decyzji ministerstwa. A na nią właśnie czekamy. Gospodarze muszą się uzbroić w cierpliwość, bo to pewnie potrwa jeszcze ze dwa miesiące. Ale pomoc na pewno będzie i trafi do wszystkich poszkodowanych.