Ludzie kradną wszystko. Ochrona chełmskiego Rossmanna zatrzymała
28-letnią kobietę. Znaleziono przy niej maskotki, zabawki, dezodoranty,
Przyłapana w Rossmannie złodziejka próbowała wynieść towar za 161 zł. Miała szczęście, bo dopiero, kiedy wartość towaru przekroczy 250 zł, policja kieruje sprawę do sądu. Poniżej tej kwoty wpadka kończy się mandatem. Zapłaciła 300 zł. Wstyd jednak mniejszy. Większość złodziei zna ten przepis i wie, że jest praktycznie bezkarna.
- Kiedy zauważymy złodzieja, nie podchodzimy do niego - mówi pani Renata, sprzedawczyni w jednej z chełmskich drogerii. - Zamykamy drzwi i wzywamy ochronę. Łapiemy w ten sposób dwie, trzy osoby tygodniowo. Tam, gdzie pracuje, giną przede wszystkim szminki i cienie. Wpadają w oko nastoletnim dziewczynom. Chłopcy biorą wody toaletowe.
Pracownicy sklepowej ochrony potrafią rozpoznać złodzieja. - Przyduże ubranie, rozbiegane oczy, nerwowe ruchy. W wersji damskiej ogromna torebka - informuje Mariusz Olszewski, kierownik regionalny firmy ochroniarskiej czterech sklepowych sieci, m.in. Rossmanna i Hypernovej. - Kradną ludzie w różnym wieku. Biedni i bogaci. Przeważają jednak mężczyźni.
Coraz częściej kradną też dzieci. Już ośmiolatki, które chcą wykazać się przed starszymi kolegami. Kiedy uda się coś wynieść, grupa ich zaakceptuje. Łupem takich złodziei padają głównie słodycze. Jeśli wpadną, najczęściej tłumaczą, że wzięli coś dla zabawy.
Dużo groźniejsi są dorośli złodzieje, którzy ze sklepu potrafią wynieść naprawdę wartościowy towar. Niedawno wpadła kobieta, która ze sklepu potrafiła wynieść m.in.: komplet talerzy i serwis do kawy. Z innych sklepów znikały kosmetyki. Uprawiała swój proceder dłuższy czas. Ktoś wreszcie na nią doniósł. Policja znalazła w jej domu cały kradziony skład.
Wyjaśnienia złapanych są różne. Starsze kobiety często tłumaczą, że tylko przez nieuwagę coś im wpadło do siatki. Młodsi twierdzą, że życie ich zmusiło do takiego zajęcia. Że kiedy sprzedadzą skradziony towar, będą mieli pieniądze na chleb. Czasem zachłanność amatorów potrafi zadziwić nawet ochroniarzy. - Z kolei z zamojskiej Hypernovej próbowano niepostrzeżenie wynieść narty - wspomina Olszewski.
Złodzieje systematycznie udoskonalają swoje techniki. Próbują na przykład ważąc towar wybijać kod towaru mniej wartościowego. - Chcą w ten sposób kupić winogrona w cenie ziemniaków - mówi Olszewski.
Kradzieżom stara się zapobiegać ochrona, monitoring i bramki z czujnikami przy wyjściu. Są także sklepowi detektywi. Złodzieje jednak zdają się zapominać, że te wszystkie zabezpieczenia są coraz skuteczniejsze.