Mecz drugiej rundy Australian Open zaczął się dla Magdaleny Fręch fatalnie. Polka w starciu z Rosjanką Anną Blinkową w pierwszym secie nie zdołała wygrać nawet jednego gema. Potem jednak nasza zawodniczka przeszła prawdziwą metamorfozę i odwróciła losy spotkania
Po pokonaniu Poliny Kudiermietowej na zawodniczkę z Polski czekała kolejna Rosjanka. „Na papierze” za faworytkę należało uznawać Fręch, ale w pierwszym secie kompletnie nie było tego widać. Polka zaczęła to spotkanie najgorzej jak się da. Brakowało jej skuteczności i odpowiedniego poziomu koncentracji. Blinkowa była bezwzględna i wygrała pierwszą partię 6:0!
Po tak fatalnym pierwszym secie wydawało się, że nasza rodaczka jest na autostradzie do zakończenia gry w wielkoszlemowym turnieju. Tymczasem Fręch kompletnie odmieniła swoją grę. Polka szybko przełamała rywalkę, a potem poszła za ciosem i wygrała 6:0 wyrównując stan rywalizacji. Tym samym o losach awansu miał zadecydować trzeci set. Fręch szybko wyszła na prowadzenie 2:0, a w piątym gemie miała na koncie już dwa przełamania. Przy prowadzeniu 5:1 nasza rodaczka nie wypuściła swojej szansy i zamknęła mecz wygrywając 6:2 i awansowała do trzeciej rundy Australian Open.
Kolejną rywalką naszej zawodniczki będzie… Rosjanka. Tym razem Fręch zmierzy się z Mirrą Andriejewą. I to właśnie rywalka będzie uznawana za faworytkę najbliższego starcia.
Magdalena Fręch (Polska, 23) – Anna Blinkowa (Rosja) 0:6, 6:0, 6:2