Wyjątkowy czas spotkań z rodziną przy wigilijnym stole, śmiech dzieci biegających po domu czy magia domowego świątecznego poranka, w domu przystrojonym w bożonarodzeniowe ozdoby. Oni tego nie będą mieli.
Święta Bożego Narodzenia są dla każdego katolika wyjątkowym wydarzeniem. Spędzając je wraz rodziną w świątecznej atmosferze powinniśmy znaleźć choć chwilę zadumy i ukłonić się nad tym, iż niektórym nie będzie dane tego zaznać.
A w końcu puste nakrycie na stole, do czegoś nas zobliguje i powinno dać nam wiele do myślenia.
W Chełmie funkcjonują dwa ośrodki pomocy osobom borykającymi się z problemem bezdomności: Towarzystwo Pomocy im św. Brata Alberta Koło Chełmskie oraz Schronisko dla Osób Bezdomnych MARKOT.
Przyczyn bezdomności jest wiele, tak samo jak wiele nas różni od siebie. Nieszczęśliwy zbieg wypadków, życiowe błędy, których nie można cofnąć ale i ludzkie słabości.
- Z perspektywy 23 lat pracy tutaj, widzę że jest to alkoholizm, uzależnienia oraz różnego rodzaju niepełnosprawności, a także choroby psychiczne - o przyczynach braku dachu nad głową mówi Agnieszka Panasiuk, kierownik ośrodka Towarzystwo Pomocy im św. Brata Alberta Koło Chełmskie.
Schronienie przed zimą oraz dach nad głową, w ośrodku przy ul. Wołyńskiej 69, znajduje 50 mężczyzn, otrzymując opiekę oraz najpotrzebniejsze rzeczy niezbędne do egzystencji. Podstawowym warunkiem by z tego skorzystać jest abstynencja.
- Tak naprawdę, te osoby jak nie złamią regulaminu, to mogą być tu i 20 lat. Pracuję tutaj dwudziesty trzeci rok i miałam oczywiście takich panów. Z różnych powodów musieli tutaj mieszkać, nawet do śmierci - mówi Agnieszka Panasiuk.
By uczcić ich pamięć, ścianę w jednym z pokoi mieszkalnych, zdobią fotografie tych, którzy odnaleźli już swój dom, tam gdzieś na górze.
- Niedawno zawisło tam już zdjęcie sto pierwszej osoby. Teraz gdy patrzę na tę ścianę, to przypominają mi się historie tych ludzi, ich życie. Jestem bardzo wdzięczna za pomysł panu Zenkowi, który już też nie żyje od około ośmiu lat - ze smutkiem dodaje.
Święta Bożego Narodzenia, których nieodłącznym elementem są spotkania w rodzinnym gronie, kojarzone są z dobrą nowiną oraz radością narodzin. Ale potrafią wywoływać też skrajnie inne emocje. Są tacy, którym przypominają o dawnych, lepszych czasach i wzmagają ból samotności.
- To jest dla moich chłopaków trudny czas. I tym może to się różni od tej domowej Wigilii, że tutaj bardzo towarzyszy im smutek, żal, to że są choć w dużym gronie, jednak są osobami, które są bardzo samotne - mówi pani Agnieszka.
Mimo wielu skrajnych emocji i życiowych tragedii Ci wszyscy ludzie zasiądą do stołu i podzielą się opłatkiem, życząc sobie zdrowia oraz lepszego jutra.
- Jeśli ktoś sobie wyobraża jak wygląda wigilia u niego w domu, to u nas wygląda podobnie - tylko w większym gronie. Wigilia jest o godzinie 14-tej, są potrawy, wspólnie modlimy się, rozmawiamy przy stole, spędzamy wspólnie czas - dodaje kierownik schroniska.
Zasiadając do świątecznego stołu nauczmy się doceniać siebie nawzajem i to co mamy - a może następnym razem nakrycie dla zagubionego wędrowca na nim, nie pozostanie tak smutno puste.