Kiedy Paweł Skrok wszedł do klatki schodowej, poczuł swąd dymu. Zza drzwi do piwnicy dochodziły krzyki. Gdy je otworzył, w ramiona osunęła mu się poparzona, starsza kobieta.
– Kiedy nasi ludzie dotarli na miejsce, poparzona kobieta była już w swoim mieszkaniu – mówi o poniedziałkowej akcji Tomasz Ważny, rzecznik chełmskich strażaków. – Zajął się nią lekarz. A my zabraliśmy sie do akcji gaśniczej. Dym w piwnicy był tak gęsty, że strażacy mogli wejść do środka jedynie w maskach przeciwgazowych.
Z ich ustaleń wynika, że samotnie mieszkająca 80-letnia Marianna W. zeszła po coś do piwnicy i przyświecała tam sobie świeczką. Ustawiła ją na drewnianej półce. Po chwili zauważyła, że od świecy zapaliła się jedna z desek. Szybko poszła do mieszkania po wodę. Kiedy po powrocie próbowała stłumić ogień, pożar zaczął się rozprzestrzeniać. Starsza pani nie zdołała uciec z ogarniętego płomieniami pomieszczenia.
– Nie była nawet w stanie samodzielnie otworzyć lekko przymkniętych drzwi – mówi pan Paweł. – Może dlatego, że miała bardzo poparzone ręce. Strasznie cierpiała.
Mariannę W. przewieziono do Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń w Łęcznej.
– Stan pacjentki jest bardzo ciężki – mówi lek. med. Łukasz Drozd. – Pozostaje na oddziale intensywnej terapii oparzeniowej. Decydujące będą najbliższe dni...
Dzięki wezwanym przez pana Pawła strażakom pożar nie wydostał się z piwnicy. W porę odcięli gaz i zażegnali groźbę eksplozji. Zniszczeniu uległa natomiast sieć telewizji kablowej, elektryczna i telefoniczna. Przestały działać pompy ciepła i zachodziła obawa, że woda w rurach może zamarznąć. Na szczęście, administrator budynku i wezwane przez niego ekipy opanowały sytuację.
Strażacy nie mają słów uznania dla 21-latka. – Jego postępowanie było wzorowe – mówi Ważny. W podobnych sytuacjach każdy z nas powinien się właśnie tak zachować. Zaimponował nam i nasz komendant szykuje dla niego miłą niespodziankę.